Nowi mieszkańcy łódzkiego Ośrodka Dzikich Zwierząt mają się świetnie
Pierwszy do Ośrodka trafił zając szarak. Jak był małym brzdącem, wywęszył go pies. Został przywieziony do Ośrodka. Najpierw karmiono go tłustym kozim mlekiem, potem włączono do pożywienia granulat, a teraz zajada się też mleczem.Jego dużo mniejsze koleżanki to dwie wiewióry. Jedna z nich przemarznięta, spędziła wiele dni w inkubatorze. Kiedy obie zaczęły dochodzić do siebie ich opiekunowie do diety wprowadzili stały pokarm. Nasiona szyszek, czy łupiny słonecznika – to pożywienie, które wiewiórki znajdują sobie także w naturalnym środowisku.
Lisek Farciarz, jako jedyny z rodzeństwa uratował się od utopienia. Został znaleziony przez ludzi i przywieziony do Ośrodka. Maluch z początku bardzo tęsknił za swoją rodziną, a jego lisie płacze słychać było w budynku całego ośrodka. Mały lisek, który przypominał trochę psie szczenię, przez te dwa miesiące zmienił się nie do poznania. Teraz już nikt go z innym gatunkiem nie pomyli, pojawiła się charakterystyczna, bujna kita i podpalany kolor, a mały lisek Farciarz wyrósł na dorodnego lisa Farta.
Największy z ośrodkowych przedszkolaków to dzik Tadzik. Kiedy dotarł na wycieczkową ważył zaledwie 450 gramów, w ciągu kilku miesięcy przybrał na wadzę kilka kilogramów!
Zwierzaki zostały już przeniesione do zewnętrznych wolier. To tutaj przystosowują się do samodzielnego życia w naturalnym środowisku.
Ostatnim, najważniejszym dla nich etapem, będzie wypuszczenie na wolność.
CZYTAJ TAKŻE >>> Nieszczęśliwy wypadek w Orientarium w Łodzi. Kobieta wpadła do fosy wybiegu dla niedźwiedzi
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.