reklama

Europejski Dzień Maszynisty 2024. Poznajcie Piotra Fojucika, maszynistę z 37-letnim stażem pracy [WYWIAD]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Tomasz Śliwiński

Europejski Dzień Maszynisty 2024. Poznajcie Piotra Fojucika, maszynistę z 37-letnim stażem pracy [WYWIAD] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
6
zdjęć

Rozmowa z Piotrem Fojucikiem, maszynistą Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej | foto Tomasz Śliwiński

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Łódź po godzinachKażdego dnia przemierzają setki kilometrów, dowożą mieszkańców województwa z jednego końca na drugi, mierzą się z rozkładem jazdy i ogromną odpowiedzialnością – w poniedziałek (16 września) świętujemy Europejski Dzień Maszynisty. Jakie tajemnicze skrywa ten zawód? Jak wygląda przygotowanie i praca jako maszynista, nomen omen, „od zaplecza”?
reklama

Łódzka Kolej Aglomeracyjna może się pochwalić 184 maszynistami, 183 mężczyznami i 1 kobietą.

Wywiad z Piotrem Fojucikiem, maszynistą Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej

Tomasz Śliwiński: Dlaczego zdecydował się Pan zostać maszynistą?

Piotr Fojucik: Jestem ze Zduńskiej Woli, z Karsznic. To osiedle kolejarskie. Rodzice i siostry pracowali na kolei, więc czymś naturalnym było dla mnie, że ja też będę tam pracował. Zresztą, moi synowie też pracują w tej samej branży. Jeden jest maszynistą, a drugi nastawniczym.

TŚ: W listopadzie jest z kim świętować dzień św. Katarzyny, czyli Dzień Kolejarza…

PF: Akurat żona ma na imię Katarzyna, więc tym bardziej świętujemy. To nasze rodzinne święto.

reklama

TŚ: Jak wspomina Pan okres szkoleniowy i przygotowawczy do wyruszenia na pierwsze trasy pociągiem w roli maszynisty? Czy łatwo zostać maszynistą?

PF: Kończyłem przyzakładową szkołę w Karsznicach, a wykształcenie średnie zdobyłem dopiero później. Zaraz po szkole, z powodu braku ludzi na kolei, od razu poszedłem do pracy. Zaczynałem w 1982 r. Najpierw jako pomocnik maszynisty, a następnie już jako maszynista w ruchu towarowym. Potem wiele lat pracowałem w ruchu pasażerskim. Dziesięć lat temu dostałem propozycję pracy w ŁKA i przechodząc do spółki sugerowałem się jakością taboru. Był nowy, a to oznaczało zupełnie inny komfort pacy. Na początku było nas tylko 12 maszynistów, teraz razem z kandydatami na maszynistów jest to ponad dwieście osób, więc firma znacznie się rozrosła. Zatrudniono nas 1 maja 2014 r., a pierwsze pociągi ruszyły 14 czerwca. W międzyczasie przygotowywaliśmy się do pracy. Mieliśmy szkolenie w Siedlcach głównie z zapoznania się z taborem, bo przecież pracę maszynisty wykonywaliśmy od lat. Potem zapoznawaliśmy się z procedurami w ŁKA. Oczywiście moja pierwsza trasa była do Sieradza, bo tylko ona była wtedy uruchomiona.

reklama

TŚ: Jakie ma Pan wspomnienia z pracy jako maszynista?

PF: Podczas 10 lat pracy w ŁKA miały miejsce różne sytuacje, ale jedna z milszych, to ta, gdy zostaliśmy poczęstowani ciastem przez jedną z pasażerek. Wracała z nim z rodzinnej imprezy. Kierownik pociągu zapytał dla żartu czy to ciasto dla nas. Na tyle ją rozbawił, że sprezentowała nam po kawałku ciasta.

TŚ: Jak wygląda dzień z życia maszynisty? O której najwcześniej zaczyna Pan pracę?

PF: Pierwsze wyjazdy mamy po godz. 3. Z racji tego, że jestem ze Zduńskiej Woli, to zaczynamy pracę nie na Zapleczu Technicznym w Łodzi, ale w Sieradzu.

TŚ: Ze Zduńskiej Woli musi Pan dojechać. O której Pan wtedy wstaje?

PF: Tak około 2.30, jeśli mam te pierwsze pociągi. Wyjazdy mamy przed godz. 4. Najpierw idziemy do dyspozytora, jesteśmy tam badani alkomatem, bierzemy klucze, idziemy do pojazdu i musimy go obejrzeć. Sprawdzamy radio, radiotelefon, urządzenia czujności, czyli czuwaki aktywne. Musimy też zrobić próbę hamulca.

reklama

TŚ: Ile czasu macie na przegląd pojazdu?

PF: Różnie, od 20 do 30 minut. Trzeba wszystko dokładnie sprawdzić, zwłaszcza jesienią, gdy na torach leżą liście. Szczególną uwagę zwracamy wtedy na piasek w piasecznicach, bo jest on nam potrzebny do skrócenia drogi hamowania.

TŚ: Sprawdza Pan pociąg i kieruje do wyjazdu?

PF: Tak, zgłaszam dyżurnemu ruchu na nastawni, że jesteśmy gotowi, podajemy numer pociągu i dyżurny zgłasza już nas do stacji. Następnie podaje nam tarczę manewrową i w trybie manewrowym wyjeżdżamy w stację. Tam robimy kolejną próbę hamulca, bo musimy ją wykonać po zmianie kabiny, zgłaszamy gotowość dyżurnemu i rozpoczynamy jazdę.

TŚ: Ile trwa najdłuższa zmiana?

PF: Do dwunastu godzin.

reklama

TŚ: Zmiany macie w różnych miejscach?

PF: Tak, jest tak przyjęte, że jak mieszkamy w okolicach Sieradza, to kończymy po naszej stronie województwa albo w Łodzi. Kutno kończy albo w Kutnie albo w Łodzi.

TŚ: A jak ma Pan popołudniową zmianę?

PF: To też kończę w Sieradzu czy w Łodzi. Z Łodzi jest jeszcze większa szansa, że pociąg pojedzie po godz. 22. Z Sieradza mniejsza, dlatego wcześniej podstawiam pod dworzec samochód.

Praca jako maszynista pociągu ŁKA - jak wygląda?

TS: Woli Pan poranne czy popołudniowe zmiany?

PF: Zdecydowanie poranne. Zawsze trochę tego dnia po pracy zostaje. A jak się idzie na południe, to dzień ucieka.

TŚ: Dlaczego warto zostać maszynistą? Plusy i minusy tego zawodu.

PF: Plusem jest to, że nie ma monotonii w pracy. Niby wykonuje się tę samą czynność, ale zawsze jest inaczej. Minusem są wczesne pory wstawania i późne godziny kończenia pracy.

TŚ: Podróż pociągiem z perspektywy maszynisty a podróżnego – na co podróżni nie zwracają uwagi, a co jest bardzo ważne w podróżowaniu koleją?

PF: Maszyniści muszą zwracać uwagę na semafory, sygnały, znaki, jakie mijają po drodze, wskaźniki. Musimy jechać cały czas skupieni, obserwować szlak. Pasażer raczej podziwia widoki za oknem.

TŚ: A pod względem bezpieczeństwa, to o czym pasażer nie myśli?

PF: Zdarza się, że pasażerowie stoją za blisko krawędzi na peronie. Często młodzi ludzie w słuchawkach przechodzą przez przejście, jak się wjeżdża w perony. Nic nie słyszą. Pasażerom wydaje się, że pociąg zatrzyma się w miejscu, a my przy pełnej prędkości potrzebujemy nawet 500 m, żeby wyhamować. Możemy tylko podać sygnał „baczność” i wdrożyć nagłe hamowanie.

TŚ: Tak samo, jak w przypadku aut przejeżdżających przez przejazdy tuż przed zbliżającym się pociągiem.

PF: Tak. Jest znak „stop”, jest Krzyż św. Andrzeja, które do czegoś zobowiązują kierowców. Niestety często brakuje wyobraźni.

TŚ: Jaka jest pana ulubiona trasa kolejowa/dworzec kolejowy i dlaczego?

PF: Dworzec na pewno w Sieradzu, bo blisko domu. A trasa do Poznania. Jest daleko, bo to ponad 240 km, ale wolę jechać tam niż do Warszawy. Chociaż brałem udział w inauguracyjnym wjeździe na Warszawę Główną, która przez wiele lat była zamknięta. Akurat ŁKA wjechała tam jako pierwsza po remoncie stacji i miałem zaszczyt prowadzić wtedy pociąg. Jednak trasa do Poznania trafia nam się w grafiku średnio raz w miesiącu, więc jest to dla mnie miła odmiana. Przeważnie jeżdżę do Kutna czy Skierniewic.

TŚ: A czego życzyłby pan kolegom z okazji Dnia Maszynisty?

PF: Bezpiecznych powrotów, jak najmniej awarii i zielonego światła.

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Artykuł pochodzi z portalu tulodz.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Najlepsze i unikalne treści ze Zgierza i okolicy

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama