Kolejny ogromny koncert w Łodzi, na który przyjeżdżają mieszkańcy z całej Polski i kolejny raz Łódź dała radę. Dotarłam do Atlas Areny komunikacją miejską. Nie było tłumów, omal obyło się bez problemów, ale trochę się zgapiłam. Wsiadłam na al. Piłsudskiego w "ósemkę", zapominając że ta nie kursuje już obok dworca Kaliskiego.
Wejście do Atlas Areny też przebiegło sprawnie, choć gdy pojawiłam się na miejscu i zobaczyłam te tłumy, spodziewałam się, że trochę postoję.
Giordana Angi jako support Stinga
Cenię sobie koncerty tej rangi, organizatorzy i w dużej mierze sami artyści dbają o punktualność. Na koncertach polskich gwiazd różnie bywa. W zasadzie 15 minut obsuwy nikogo nie dziwi.Byłam niedawno na koncercie Darii Zawiałow, również w Atlas Arenie i przyznam, że publiczność była zdegustowana półgodzinnym spóźnieniem.
Sting punktualnie o godz. 20 wyszedł na scenę i zapowiedział występ supportu Giordany Angi. Stwierdził, że to bardzo utalentowana artystka.
Trudno się z tym nie zgodzić. Piosenkarka o włoskich i francuskich korzeniach śpiewała z lekkością, ale pokazując też pazur. Były covery, np. Man! I Feel Like A Woman! (z repertuaru Shani Twain).
Na koniec usłyszeliśmy jej autorski utwór Memories i tak sobie pomyślałam, że dzięki takim wydarzeniom kolekcjonujemy wspomnienia.
Żądło w rewelacyjnej formie!
O 20:45 na scenie pojawił się Sting z zespołem. Można powiedzieć, że po prostu wyszedł i zaśpiewał, ale jak to zrobił!Od pierwszej nuty publiczność była poruszona. Miałam miejscówkę na jednej z bocznych trybun i obserwowałam niesamowitą więź artysty z odbiorcami.
Kolega, który stwierdził, że Sting ma już swoje lata i wolał go w kapeli The Police, nie byłby zawiedziony.
Michale, naliczyłam aż 12 kawałków z ich repertuaru!
Nie zabrakło Message in a Bottle, Every Breath You Take czy Next to You lub Roxanne. Do tego wielkie hity Stinga, Englishman in New York, Desert Rose, Fields of Gold.
Najbardziej czekałam na utwór Desert Rose, był popularny w czasach, gdy studiowałam. Wiadomo, każdy z rozrzewnieniem wraca do takich wspomnień.
Róże na suficie Atlas Areny robiły wrażenie, ale przyznam, że zabrakło mi orientalnego głosu drugiego wokalisty.
Z rozmów po koncercie wynika, że publiczność była zadowolona, choć niektórzy twierdzili, że na początku koncertu coś nie tak było z dźwiękiem. Nie każde słowo było słychać
Sting wykonał w Łodzi w sumie 23 kawałki i aż 3 na bis.
- Oglądałam jego koncerty na YouTube z innych krajów i spodziewałam się jednego utworu na bis. Widocznie publiczność w Polsce, w Łodzi jest wyjątkowa
- stwierdziła jedna z uczestniczek wydarzenia, która podróżowała ze mną tramwajem w drodze powrotnej.
Dodajmy, że organizatorem koncertu Stinga było Live Nation. Podobnie zresztą jak koncert Depeche Mode, który był prawdziwą ucztą dla fanów. Agencja nie mówi ostatniego słowa, jeszcze w czerwcu w Atlas Arenie zagra Rod Stewart, a w lipcu Lenny Kravitz.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.