reklama

Nocami budziły go... ryby. Jak kajakarz z Łodzi przepłynął 800 kilometrów - pod prąd! [zdjęcia]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Karolina Brózda

Nocami budziły go... ryby. Jak kajakarz z Łodzi przepłynął 800 kilometrów - pod prąd! [zdjęcia] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
25
zdjęć

Rafał Eysymonnt przepłynął kajakiem 800 kilometrów - pod prąd! | foto Karolina Brózda

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Łódź po godzinachBlisko 800 kilometrów, i to pod prąd, przepłynął kajakarz Rafał Eysymonnt. Łodzianin pokonał dystans z Dziwnowa do Łodzi w kilkanaście dni i wrócił do swojego miasta akurat na jego 600-lecie.
reklama

- To była fantastyczna przygoda - mówił pan Rafał podczas spotkania z dziennikarzami nad Stawami Stefańskiego. - Choć podczas trasy miałem dwa poważne kryzysy, to euforia podczas wpływania na wody Neru była przeogromna.

Kajakarz podkreślał, że nie spodziewał się, iż ta rzeka jest tak piękna i kryje tyle tajemnic.

- Jest w niej mnóstwo ryb, widziałem też tak rzadkie ptaki, jak zimorodki i czaple białe - opowiadał podekscytowany. 

Chciał płynąć w nocy

Rafał Eysymonnt rozpoczął swoją podróż 7 lipca na plaży w Dziwnowie

- Dotarliśmy tam około godz. 22 i tak cieszyłem się na tę wyprawę, że od razu chciałem wsiadać w kajak i płynąć - mówił ze śmiechem. - Na szczęście żona mnie powstrzymała. Ruszyłem więc z samego rana następnego dnia rzeka Dziwną, skąd wypłynąłem na jezioro Dąbie. Później były po kolei Police, Widuchowa, Warta i Ner. 

reklama

Miejscami było bardzo płytko

Kajakarz przyznał, że nie potrafi policzyć godzin, które spędził na wodzie.

- Nie miałem głowy do liczenia czasu - mówił. - Musiałem zwracać uwagę na warunki pogodowe i poziom wody, który miejscami był bardzo niski. Na przykład na Starej Odrze w pobliżu Widuchowej był 200-metrowy odcinek, na którym lustro wody nie sięgało mi wyżej łydki.

Towarzystwo żony i "rybie" pobudki

Pan Rafał przyznaje, że największą przygodą podczas jego wyprawy było... płynięcie z żoną.

- Miała mi towarzyszyć tylko przez dwa pierwsze dni, ale podejrzewam, że gdy zobaczyła, jak jest fantastycznie, uznała, że zostaje - opowiadał podróżnik ze śmiechem. 

reklama

Ciekawym przeżyciem było też spanie pod namiotem i pobudki w wykonaniu... ryb, które tak głośno pluskały w rzece, że nie dały kajakarzowi spać.

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Artykuł pochodzi z portalu tulodz.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Najlepsze i unikalne treści ze Zgierza i okolicy

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama