Szok i niedowierzanie
W czasie, gdy chuligani dewastowali toyotę, gapie tylko kręcili filmy, a potem cykali sobie słodkie fotki, siedząc na dachu zniszczonego samochodu. Policję zawiadomiła dopiero rano właścicielka auta, 20-letnia studentka budownictwa na PŁ. Dziewczyna mieszka w Domu Studenta nr III. Samochód, jak zwykle, postawiła pod akademikiem.Serce się kraje, gdy słyszy się jej relację. Niewykluczone, że wśród sprawców mogli być nawet jej koledzy ze studiów!
- Źle się czułam i zwyczajnie poszłam spać. Rano wyszłam z koleżanką do sklepu i dopiero wtedy zauważyłam, co się stało. W życiu bym nie pomyślała, że coś takiego spotka mnie w Łodzi. To bardzo przykre. Dopiero co tutaj przyjechałam. Jestem na pierwszym roku studiów... Najgorsze jest to, że straciłam środek transportu. Jeździłam tym autem do domu
- mówi rozżalona Zuzia Kowalewska.
Zobacz film! Tu masz link
Dziesiątki zdjęć i filmów, zero reakcji
Studentka zawiadomiła policję i umieściła w mediach społecznościowych post z prośbą o przesyłanie filmów i zdjęć rejestrujących zdarzenie. Wszystkie na bieżąco przekazuje policji. To niewiarygodne, że nikt nie reagował na bieżąco, a teraz dziewczyna jest zasypywana wiadomościami od świadków. Mało tego. Na materiałach widać, jak wśród tłumu przechadzają się ochroniarze, a w tle stoi karetka.
- Policjanci zabezpieczyli monitoring. Obecnie prowadzone są czynności mające na celu ustalenie personaliów osób odpowiedzialnych za to przestępstwo. Szkody zostały wstępnie oszacowane na kwotę 10 tys. zł. Sprawcom grozi kara pozbawienia wolności do lat 5
- informuje asp. Kamila Sowińska, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Łodzi.
Uczelnia bije się w piersi
Co na to władze Politechniki Łódzkiej? Uczelnia podkreśla, że zdecydowanie potępia wszelkie akty wandalizmu, a bezpieczeństwo na kampusie jest dla nas priorytetem, dlatego traktuje tę sprawę bardzo poważnie i podejmie dodatkowe działania, aby zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości.
- Pragniemy również poinformować, że za ochronę terenów Politechniki Łódzkiej odpowiada koncesjonowana firma. Obecnie oczekujemy na pisemne wyjaśnienia od pracownika ochrony, który znajdował się w pobliżu miejsca zdarzenia
- zapewnia Ewa Chojnacka, rzeczniczka prasowa Politechniki Łódzkiej.
Uczelnia dodaje, że nie może formalnie pokryć strat prywatnych. Niemniej, jeśli poszkodowana studentka zwróci się z wnioskiem o wsparcie, dołoży wszelkich starań, by pomóc jej w przejściu przez trudny czas. Oferuje też udzielenie wsparcia psychologicznego.
Komentarze (0)