- Wróciłam do domu późno i od sąsiadów dowiedziałam się, że wcześniej wieczorem policjanci obstawili całą ulicę, były jakieś huki i dantejskie sceny. Podobno szukali Tomasza A.
- relacjonowała Jolanta W.
Oskarżony przyszedł na kawę
Następnego dnia rano 63-latka spotkała się z oskarżonym, który około godz. 10 przyszedł do niej na kawę.
- W jego zachowaniu nie zauważyłam niczego niezwykłego, był spokojny. Zapytałam go, czy wie, że szukała go policja, ale twierdził, że nie ma o niczym pojęcia i nie wie, o co chodzi. Po kilku chwilach usłyszałam hałas na korytarzu. Gdy wyjrzałam, okazało się, że to policjanci
- zeznawała kobieta.
"Przewrócili mi dom do góry nogami i zostawili z tym całym bałaganem"
Gdy funkcjonariusze dowiedzieli się, że w mieszkaniu 63-latki jest Tomasz A., wpadli do środka i natychmiast go zatrzymali.
- Przewrócili mi dom do góry nogami i zostawili z tym całym bałaganem. Dwie policjantki zaczęły mnie wypytywać, gdzie jest ukryta broń. Zrobiłam wielkie oczy. Dopiero później z gazet dowiedziałam się, co się wydarzyło i dlaczego sąsiad został zatrzymany
- mówiła Jolanta W.
Z pistoletem podjechał pod kantor... rowerem
Do napaści na kantor wymiany walut doszło 8 grudnia 2021 roku. Według śledczych, pomysłodawcą skoku był Janusz Sz. Wspólnicy mieli ustalić, że uzbrojony w pistolet typu parabellum Tomasz A. podjedzie pod kantor rowerem, a po napadzie Janusz Sz. odbierze go z umówionego miejsca samochodem. Z ustaleń prokuratury wynika, że ubrany w ciemne kolory Tomasz A., który na twarzy miał okulary i maseczkę ochronną, wszedł do kantoru. Mężczyzna z plecaka wyjął broń i zaczął grozić pracownicy kantoru, że ją zabije, jeśli ta nie wyda mu pieniędzy (tego dnia w kantorze było około 700 tys. zł).
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.