Suczka Tosia skonała w męczarniach
Proces w tej bulwersującej sprawie miał rozpocząć się w czwartek (12 czerwca) w Sądzie Rejonowym dla Łodzi Śródmieścia. Sędzia Adam Kulesza zdecydował jednak o odroczeniu rozprawy ze względu na konieczność przygotowania opinii psychiatrycznej dotyczącej Anastazji S., o co wnioskowała prokuratura. Chodzi o ustalenie, czy 21-latka może brać udział w postępowaniu.Do makabrycznych zdarzeń, na skutek których życie stracił około 8-9-letni, niewielki kundelek o imieniu Tosia, doszło 2 października 2024 roku w jednym z mieszkań w bloku przy Marynarskiej na Bałutach. Tomasz L., który związał się z Anastazją S. trzy miesiące wcześniej, od początku źle traktował czworonoga, natomiast kobieta na to nie reagowała. Od chwili wprowadzenia się 23-latka do lokalu miały w nim miejsce głośne imprezy i burdy. Sąsiedzi wielokrotnie się na nie skarżyli. Psem, który należał do Anastazji S., nikt się należycie nie zajmował.
Lekarz weterynarii nigdy nie widział takich obrażeń
Feralnego dnia Tomasz L. najpierw okładał suczkę pięściami, a następnie chwycił ją za łapki i uderzał jej ciałem o ścianę. Pies wył i piszczał z bólu. Na koniec Tomasz L. mocno uderzył czworonogiem o blat biurka. Odgłosy uderzeń i skowyt zwierzęcia zwróciły uwagę sąsiadów, którzy zawiadomili policję. Gdy na miejscu pojawili się funkcjonariusze, w mieszkaniu nie było nikogo. Znaleziono jedynie zmasakrowane zwłoki psa.
- Lekarz weterynarii, który robił sekcję zwierzęcia, mówił, że nigdy nie widział takich obrażeń. Suczka miała popękane narządy wewnętrzne, liczne krwotoki, połamane kości. Skonała w wielkich cierpieniach
- mówiła prokurator Ewa Popińska.
Areszt wobec oskarżonego został uchylony
Później w lokalu pojawiła się Anastazja S. SMS-ami próbowała ostrzec Tomasza L. o obecności policjantów w mieszkaniu. Jej działania zostały zdemaskowane, na skutek czego postawiono jej dwa zarzuty: znęcania się nad zwierzęciem (ponieważ kobieta nie reagowała, gdy robił to jej partner) oraz poplecznictwa. Grozi jej do trzech lat pozbawienia wolności.Tomasz L. tego samego dnia został zatrzymany i aresztowany. Przebywał w zamknięciu do chwili wpłynięcia aktu oskarżenia do sądu. Później areszt został uchylony.
- Prokuratura nie ma informacji o aktualnym miejscu przebywania oskarżonego
- wskazywała prokurator Popińska.
23-latek był już karany, zażywał też narkotyki
Mężczyzna był wcześniej karany, przyznał się także do zażywania narkotyków. Potwierdził, że stosował przemoc wobec psa, jednak to nie on przyczynił się do śmierci zwierzęcia.Na czwartkowej rozprawie były obecne przedstawicielki Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt "Arkadia" w Głownie, które jest oskarżycielem posiłkowym w tej sprawie.
- Mamy nadzieję, że oskarżony dostanie najwyższy wymiar kary
- powiedziała Iwona Rogowska-Kozubowska z organizacji.
Komentarze (0)