Marek J. przebywa w areszcie, ponieważ toczy się przeciwko niemu inne postępowanie. Sam jednak zgłosił się do prokuratury z informacją, że wie coś w sprawie napaści na łódzki kantor. Liczył, że dzięki temu jego kara zostanie złagodzona.
Jednym ze sprawców napadu na kantor nie jest Tomasz A., ale Zbigniew L., z którym byłem w jednej celi. Wielokrotnie opowiadał mi o tym wydarzeniu, opisywał, co się wtedy stało, ze szczegółami, przesłał mi również zdjęcia broni, którą miał się wtedy posłużyć
- zeznawał Marek J.
Jedynym udziałem Tomasza A. w całej sprawie miało być udostępnienie roweru
Według świadka, jedynym udziałem Tomasza A. w całej sprawie było udostępnienie roweru, którym jeden z niedoszłych złodziei podjechał pod kantor.
Zbigniew L. był ubrany na ciemno, na twarzy miał maseczkę. Przyjechał rowerem na Przybyszewskiego, a zanim wszedł do kantoru, wypił "setkę" lub dwie, na odwagę. Wpadł do pomieszczenia i krzyknął do pracownicy "Dawaj, kur..., pieniądze, bo ci łeb odstrzelę!". Następnie wypalił z pistoletu w szybę i w zamek drzwi oddzielających go od kontuaru. Gdy nic to nie dało, wybiegł na zewnątrz, wskoczył na rower i pognał do umówionego z Januszem Sz. miejsca
- Marek J. relacjonował to, co miał mu opowiedzieć Zbigniew L.
"Przemyślałem swoją sytuację, wyciągnąłem wnioski i nie chcę tak dłużej żyć"
Obrońcy oskarżonych dopytywali, co skłoniło świadka do złożenia takich zeznań.
Przemyślałem swoją sytuację, wyciągnąłem wnioski i nie chcę tak dłużej żyć. W swojej sprawie przyznałem się do wszystkiego
- wyznał Marek J.
Co ciekawe, urząd prokuratorski nie dał wiary zeznaniom świadka, w związku z czym raczej nie ma on co liczyć na złagodzenie kary...
Według śledczych, pomysłodawcą skoku był Janusz Sz.
Do napaści na kantor wymiany walut przy ul. Przybyszewskiego w Łodzi doszło 8 grudnia 2021 roku. Według śledczych, pomysłodawcą skoku był Janusz Sz. Wspólnicy mieli ustalić, że uzbrojony w pistolet typu parabellum Tomasz A. podjedzie pod kantor rowerem, a po napadzie Janusz Sz. odbierze go z umówionego miejsca samochodem.Z ustaleń prokuratury wynika, że ubrany w ciemne kolory Tomasz A., który na twarzy miał okulary i maseczkę ochronną, wszedł do kantoru. Mężczyzna z plecaka wyjął broń i zaczął grozić pracownicy kantoru, że ją zabije, jeśli ta nie wyda mu pieniędzy (tego dnia w kantorze było około 700 tys. zł).
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.