Zaczęło się od dwóch szczeniaków
Katarzyna Tołkaczewicz z Głowna jest miłośniczką zwierząt. Swoje psy traktuje jak członków rodziny. Od kiedy zajmuje się prowadzeniem domu tymczasowego, nie było miesiąca, w którym nie opiekowałaby się choć jednym „tymczasiakiem” - zdarza się, że pod jej dachem na adopcję oczekują jednocześnie dwa psy. Ze wzruszeniem wspomina swoich pierwszych podopiecznych i przyznaje, że wolontariuszką została zupełnie przypadkiem.
- Ktoś mnie poprosił, żebym została domem tymczasowym dla dwóch szczeniaków, z którymi sobie nie radził. Były zamknięte w klatce kennelowej. Z pełną dozą nieśmiałości zgodziłam się, ale nie byłam pewna, czy sobie poradzę. Okazało się, że po trzech godzinach te psy, które wcześniej musiały być zamknięte, wyszły z klatki. Byłam w szoku. Ta sytuacja mnie przekonała, żeby zostać wolontariuszką
- opowiada kobieta.
Jak sama przyznaje, wolontariat szybko przerodził się w prawdziwą pasję.
To już moja pasja. Kiedy widzę, jak te psy się zmieniają na moich oczach, nie ma nic lepszego. Nie potrafię sobie wyobrazić większego podziękowania
- mówi z uśmiechem.
Czym jest dom tymczasowy?
Dom tymczasowy to miejsce, które daje zwierzęciu schronienie do czasu znalezienia stałego domu. To dla niego rodzina zastępcza - taka na chwilę, ale często decydująca o całym jego dalszym życiu. Opiekun uczy psa życia w domu, socjalizuje go, wyprowadza na spacery i dba o jego potrzeby.
- Daję im przede wszystkim dużo miłości, bo z tym różnie bywa. Czasami to psy po prostu porzucone, a czasami po ciężkich interwencjach albo chore.
- mówi pani Katarzyna.
Dla zwierząt dom tymczasowy jest szansą na ciepło, bezpieczeństwo i ponowne zaufanie człowiekowi.
- Po jedenastu latach ktoś oddaje psa, a umieszczenie go w schroniskowym kojcu to dla niego trauma. W domu tymczasowym łatwiej mu przeżyć rozłąkę z właścicielem. Początek jest trudny, ale po kilku dniach pies wie, że nic złego go tu nie spotka. Ma jedzenie, jest przytulany, kochany i może spać w łóżku. Tym bardziej że mam cztery swoje psy, więc adaptacja nowych przychodzi im łatwiej.
- tłumaczy mieszkanka Głowna.
Nie zawsze jest łatwo
Prowadzenie domu tymczasowego to ogromne wyzwanie - zarówno organizacyjne, jak i emocjonalne.
Początki były naprawdę trudne, dla mnie to była masakra.
- przyznaje pani Katarzyna.
Najtrudniejsze jest zrozumienie, jakie potrzeby ma konkretny pies. Trzeba mu zapewnić komfort i poczucie bezpieczeństwa, żeby mógł się otworzyć - co nie zawsze jest proste.
- Miałam pieska, który przez trzy miesiące większość czasu spędzał za fotelem w sypialni. Bał się, ale po pewnym czasie zaczął wychodzić, funkcjonować, bo poczuł się pewniej przy mnie i przy moich psach.
- wspomina.
Choć rozstania bywają trudne, świadomość, że pies trafił do dobrego domu, rekompensuje wszystko.
- Teraz, gdy wiem, że pies idzie do dobrego domu, jest mi dużo lżej. A gdy nowi właściciele przysyłają zdjęcia lub filmiki, nie ma dla mnie nic lepszego. Mam nawet rodzinę z Łodzi, która zawsze dzwoni, gdy są w pobliżu, żebym mogła przywitać się z Bodziem.
- opowiada kobieta.
Jak stworzyć dom tymczasowy?
Schroniska, stowarzyszenia i fundacje bardzo potrzebują wolontariuszy, którzy zdecydują się otworzyć swoje domy dla zwierząt. Jeśli ktoś chce pomagać, wystarczy skontaktować się z wybranym schroniskiem. Pani Katarzyna współpracuje z Towarzystwem Przyjaciół Zwierząt „ARKADIA” w Głownie, które szczególnie potrzebuje wsparcia.
- Schronisko bardzo potrzebuje domów tymczasowych. W tym roku było wyjątkowo dużo szczeniaków i kociąt, więc naprawdę jesteśmy przepełnieni. Domy tymczasowe też mają ograniczone możliwości
- mówi pani Katarzyna.
Z Przytuliskiem Głowno można skontaktować się, dzwoniąc pod numer 509 104 718. Wolontariusze nie muszą mieszkać w Głownie. Domu tymczasowego potrzebują zarówno psy, jak i koty.
Komentarze (0)