Pierwszy raz w historii lekcja fizyki została przeprowadzona… prosto z kosmosu. Przeprowadził ją Sławosz Uznański-Wiśniewski. Astronauta z Łodzi, który jako drugi Polak sięgnął gwiazd.
Młodzież zgromadzona w łódzkim EC1 oglądała go na żywo i słuchała, jak mówi o stanie nieważkości, eksperymentach i… piciu przefiltrowanego moczu.
Sławosz tłumaczył, że na stacji odzyskuje się ponad 95 proc. wody, również z potu i moczu.
Mój mąż ma was w sercu
Jeszcze zanim Sławosz pojawił się na ekranie, publiczność w EC1 usłyszała jego żonę, Aleksandrę Uznańską-Wiśniewską. Była gościem specjalnym wydarzenia i nie kryła wzruszenia.
- 25 czerwca, w nocy, mój mąż, wasz Sławosz, zakładał skafander i wsiadał do kapsuły w imieniu Polski. Sam. I w naturalny sposób ja, jego rodzina, jego brat - czuliśmy trwogę, której nie sposób opisać słowami
- mówiła, walcząc ze łzami.
- Ale, jak wielokrotnie powtarzał: bez stawiania na szali zdrowia i życia dla wartości większych niż my sami, nie byłoby rozwoju ludzkości.
Sławosz wsiadł do tej kapsuły w imieniu Polski sam i został następnie wyniesiony przez serie kontrolowanych wybuchów pirotechnicznych z prędkością 25 tysięcy kilometrów na godzinę na orbitę okołoziemską. Poleciał sam, ale zabrał cząstkę każdego z was
- dodała żona astronauty.
Podziękowała naukowcom i ekspertom, że dzięki nim, jej mąż jest bezpieczny. Łamiącym się głosem opowiadała o marzeniach małego Sławoszka, które właśnie teraz się spełniają. Z dumą opowiadała o jego determinacji, dążeniu do celu i ciągłym doskonaleniu.
Fikołki, eksperymenty i nieważkość
Kiedy Sławosz Uznański w końcu pojawił się na ekranie, kręcił się w "powietrzu", demonstrował, jak zachowuje się ciało w stanie nieważkości i zarażał entuzjazmem.
- Cześć, witam was z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, z laboratorium Columbus. Cieszę się, że są z nami uczniowie i studenci, którzy wygrali konkursy Polskiej Agencji Kosmicznej. Będziemy dziś przeprowadzać ich eksperymenty
- rozpoczął.
Zanim jednak przeszedł do pokazu, odpowiadał na pytania młodzieży. Pierwsze z nich zadała Weronika. Była ciekawa, jak zmieniło się jego postrzeganie Ziemi po zobaczeniu jej z kosmosu.
Sławosz opowiedział, jak wszedł na stację, obecna tam załoga kazała im zamknąć oczy i wszyscy po kolei zostali wprowadzeni do modułu obserwacyjnego Cupola, żeby od razu mogli spojrzeć na Ziemię.
- Wyglądała niesamowicie. Było to dla mnie wielkie przeżycie emocjonalne
- mówił.
Spać tak, żeby nie odlecieć
Kolejne pytanie dotyczyło tego, jak... astronauci śpią.- Dla mnie było to na początku trudne, dlatego że nie dotykałem żadnej powierzchni i tak jakby pływałem po tej mojej kajucie. Wymagało to kilku nocy, żebym zorganizował sobie miejsce, w którym śpię w taki sposób, żebym miał dobrą wentylację i nie odpływał w jakieś miejsce, w którym jej nie ma. Teraz, w szóstym dniu misji śpię już całkiem nieźle
- śmiał się. Opowiedział też o swoim dniu: wstaje o 6 rano, o 7.30 zabiera się do pracy, kończy ok. 20, a potem między 9-10 wieczorem idzie spać.
„Dzisiejsza kawa to jutrzejsza kawa”
Właśnie wtedy padło jedno z najbardziej pamiętnych zdań całej transmisji. Dotyczyło tego, jak w kosmosie segreguje się odpady. Sławosz podkreślił, że odbywa się to zupełnie inaczej, a najważniejsze jest ponowne wykorzystanie wody.
- Jak mawiają astronauci: dzisiejsza kawa, to jutrzejsza kawa. Odzyskujemy ponad 95 procent zużytej wody. Czy to z moczu, czy z potu, czy z atmosfery Przechodzi ona proces filtracji i z powrotem jest dystrybucji
- przyznał.
Chapsnął kulkę niczym Pac-Man
Przyszedł czas na doświadczenia przygotowane przez młodzież. Pierwszy był żyroskop - urządzenie nawigacyjne. Potem zademonstrował, jak w mikrograwitacji zachowuje się ciecz. Wycisnął z saszetki wodę, która unosiła się w powietrzu w postaci idealnej kulki.- Możemy się nią trochę pobawić, jak piłką. Trochę możemy jej nadać tor za pomocą słomki, ale nie przyklei się do niej. Możemy ją również złapać do kubeczka albo... zjeść
- w tym momencie Sławosz chapsnął wodną kulkę, niczym Pac-Man, czym wywołał wśród widzów salwy śmiechu.
„Zaczynałem od lutowania. A teraz? Jestem tu”
Na koniec Sławosz Uznański zostawił widzów z niespodzianką: poinformował, że 10 tysięcy polskich szkół otrzyma zestawy do nauki lutowania i klucze telegraficzne w kształcie satelity, które pozwalają nadawać alfabetem Morse’a.
- Zachęcam was do zabawy inżynierią, z lutowaniem. Ja zaczynałem jako inżynier elektronik, lutując właśnie układy scalone, a później budując sprzęt kosmiczny i różnego rodzaju satelity
- kończył relację głową w dół, żeby pokazać, jak szybko ludzki mózg potrafi dostosować się do postrzegania w przestrzeni.
Komentarze (0)