Do tego tragicznego zdarzenia doszło 5 kwietnia na A2, w miejscowości Piaski. Niewykluczone, że przyczyniły się do niego warunki atmosferyczne i niedostosowanie prędkość. To jednak muszą ustalić śledczy.
Tragiczny wypadek na autostradzie. Jedna osoba nie żyje, dziecko w szpitalu. Ucierpiał również pies
Do zderzenia dwóch samochodów osobowych doszło około godziny 22.30. Według wstępnych ustaleń, 33-latek stracił panowanie nad samochodem, uderzy w barierkę, która odgradza pasy ruchu, a potem zderzył się z drugim pojazdem. Pojazdy jechały od strony Warszawy w kierunku Łodzi. W wyniku wypadku zginął młody mężczyzna, który jechał Toyotą. 7-letnia dziewczynka, która podróżowała Audi, z ciężkimi obrażeniami została przewieziona do szpitala w Warszawie. W samochodzie znajdowała się trzyosobowa rodzina z Litwy, która wracała do Niemiec. Oprócz nich był tam również pies, który poważnie ucierpiał. Na szczęście trafił on na osoby, które postanowiły mu pomóc. - Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, wierzymy, że jeszcze stanie na nogi - podkreślają członkowie Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt "Arkadia".
Przed pierwszą w nocy do naszych przyjaciół z Łowickiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt zadzwonił dyżurny Komendy Policji w Łowiczu. Poinformował, że na autostradzie dwa kilometry od zjazdu w pobliżu Michałówka, jest wypadek ze skutkiem śmiertelnym. Jak się okazało oprócz poszkodowanych ludzi był też pies, który miał problemy z oddychaniem i wymagał natychmiastowej pomocy. Kiedy wolontariusze dojechali na miejsce wypadku, mężczyzna stał zapłakany nad leżącą na ziemi sunia Mokką. Wszystko działo się w nocy, więc na szybko obdzwonili wszystkie okoliczne lecznice. Na szczęście oddzwoniła Pani Doktor z Łowicza, która nad ranem przyjęła sunię - opisują działacze.
Oprócz wstrząsu i problemów z oddychaniem okazało się, że Mokka ma uraz kręgosłupa i nie ma czucia w tylnych łapkach. - Sunia czołgała się wyjąc z bólu - przyznają.
7-latka wciąż dopytuje o przyjaciółkę. "Wypadek, dziecko w szpitalu i sparaliżowany pies. Tragedia całej rodziny"
Mimo poważnego stanu psa nikt nie miał zamiaru się poddawać, tym bardziej że w szpitalu dziewczynka wciąż dopytywała o swoją przyjaciółkę.Arkadia opisuje, że Mokka trafiła do neurologa w Warszawie, a następnie do całodobowej kliniki w Legionowie. Okazało się, że doznała bardzo dużego urazu rdzenia, co potwierdziło badanie tomografii komputerowej. Znaleziono ucisk w odcinku piersiowym, jednak uraz jest bardzo rozległy. - Nie mogliśmy się poddać i zdecydowaliśmy się na jej operację. Właściciel mimo tego, co przechodzi, jest w stałym kontakcie z wolontariuszką, która kilka razy dziennie była u Mokki i opiekował się niepełnosprawną sunią - opowiadają wolontariusze.
Nikt z nas nie chciałby być w takiej sytuacji. Wypadek, dziecko w szpitalu i sparaliżowany pies. Tragedia całej rodziny. Postanowiliśmy, że musimy im pomóc i przejmiemy leczenie psiaka na nas. Teraz już wiemy, że jej stan jest stabilny. A w poniedziałek Mokka wraca wraz z rodziną do Niemiec. My zrobiliśmy wszystko by ją uratować, ale przed nimi długa droga w walce o pełną sprawność, jednak widząc zaangażowanie i ich ogromną miłość wierzymy, że wszystko będzie dobrze - dodają.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.