W poniedziałek (3 lipca) zeznawał za to szwagier Marioli T., Krzysztof T. Przesłuchanie odbyło się z pomocą łącza intenetowego. Krzysztof t. opowiedział o odwiedzinach swojej szwagierki.
- Mariola T. przyszła do mnie i mojej konkubiny zupełnie pijana - zeznawał. - Po kilku kieliszkach wódki przyznała, że coś się stało, ale nie chciała powiedzieć, co. W końcu wydusiła z siebie, że "Sławek nie żyje". Ja mówię "Jak nie żyje, jak trzy dni temu piliśmy razem wódkę?". A ona na to, że Marcin K. i Marcin P. "zakopali" go w starym szpitalu.
Wyjął kartę z telefonu i ją... zjadł
Krzysztof T. zapytał szwagierkę, kiedy to było, a gdy ta przyznała, że trzy dni temu, chciał się dowiedzieć, czemu do tej pory nic z tym nie zrobiła.
- Wyjąłem telefon i zadzwoniłem pod 112 - opowiadał Krzysztof T. - Zgłosiłem, że w dawnym szpitalu przy Łagiewnickiej mają trupa. Gdy dyspozytorka zapytała mnie o dane, zakończyłem połączenie, wyłączyłem telefon, wyjąłem z niego kartę i ją... zjadłem. Chciałem zrobić wszystko, żeby pozostać anonimowym.
Według zeznań Krzysztofa T., Mariola T. nie chciała już nic więcej powiedzieć. Wypili razem jeszcze trochę alkoholu, po czym się rozeszli.
Nie było z nim kłopotów
Sędzia Nadia Kolacińska-Sumińska przesłuchała także Tadeusza K., u którego przez kilka miesięcy mieszkał jeden z oskarżonych, Marcin P.
- Nie było z nim kłopotów - mówił świadek. - Po jakichś trzech miesiącach obiło mi się o uszy, że pobił człowieka na śmierć. Gdy przyszła do mnie policja, powiedziałem, że on już tu nie mieszka, i potem już o nim nie słyszałem.
Obu oskarżonym grozi kara od 25 lat więzienia do dożywocia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.