Strzelanina w myjni. Zginął Marcin M.
Oskarżeni, czyli 45-letni Adam K. i 26-letni Konrad K., mieli z bronią w postaci strzelby gładkolufowej i maczety napaść na Marcina M. w myjni samochodowej w nocy z 20 na 21 maja 2023 roku. Powodem były rozliczenia finansowe.
Ofiara zmarła od postrzału w głowę
Adam K. miał mierzyć do Marcina M. z broni. Choć drugi z mężczyzn ukrywał się za samochodem, i tak został postrzelony. Kula trafiła go w głowę. Ranny w ciężkim stanie trafił do szpitala CKD, a następnie do WAM-u, gdzie po kilku dniach zmarł.Adam K. został zatrzymany następnego dnia, 21 maja 2023 roku, w Jastrzębiu Zdroju na Śląsku, jego kompan trzy dni później w mieszkaniu przy ul. Staffa w Łodzi. Podczas przesłuchania mężczyźni nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Grozi im dożywotnie pozbawienie wolności.
Zbrodnia w myjni na Widzewie. Nie wykluczono ławnika
Ze składu sędziowskiego, mimo wniosku złożonego przez wszystkich pięciu obrońców, nie wykluczono ławnika Jacka Bartodziejskiego. Podstawami wniosku były zawodowa przeszłość ławnika - był policjantem w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Łodzi - oraz pokrewieństwo z prokuratorem pracującym w prokuraturze nadzorującej tę sprawę. Zdaniem obrońców, takie okoliczności nie będą sprzyjać bezstronności ławnika.Z argumentacją mecenasów nie zgodził się prokurator Łukasz Majchrzak z Prokuratury Okręgowej w Łodzi, którego zdaniem ani zawodowa przeszłość ławnika, ani pokrewieństwo z prokuratorem nie wpłyną na jego obiektywizm. Ostatecznie ławnik nie został odsunięty od orzekania w tej sprawie.
Partnerka oskarżonego odmówiła składania zeznań
Podczas poniedziałkowej rozprawy przesłuchano Katarzynę D., matkę partnerki Adama K. Ona sama, ze względu na relację łączącą ją z oskarżonym, skorzystała z prawa do odmowy składania zeznań.Katarzyna D. zeznała, że córka wraz z partnerem przyjechała do jej mieszkania w Jastrzębiu Zdroju w niedzielę, 21 maja. Wcześniej telefonem miała uprzedzić o wizycie.
- Zjedliśmy obiad, kolację, wieczorem położyliśmy się spać. W środku nocy do mieszkania wpadła policja. Funkcjonariusze zabrali Adama i moją córkę. Wszystko działo się bardzo szybko. Nie wiedziałam, o co chodzi
- opowiadała kobieta.
"Córka nie chciała nic mówić. Jest skryta"
Później córka miała dzwonić do matki, ale nie chciała nic wyjaśniać.
- Gdy zwolnili ją z aresztu, była roztrzęsiona, płakała. Powiedziała przez telefon, że wytłumaczy, o co chodzi, jak wszystko się wyjaśni. Potem, mimo że pytałam o to zajście, dlaczego zatrzymali Adama, nie chciała nic mówić. Jest skryta
- zeznawała Katarzyna D.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.