- Wszystkie szczeniaki (w wieku około 2-3 miesięcy) natychmiast trafiły do lekarza weterynarii. Po przebadaniu dwa zostały w lecznicy, a dwa wróciły do schroniska. Lekarz na podstawie obrażeń uznał, że psy mogły być bite
- relacjonuje Jacek Kołata, kierownik biura kaliskiego schroniska.
Dwa szczeniaki nie przeżyły
Zdaniem pracowników placówki to, że jeden z psiaków miał w obu przednich łapach wenflony, świadczy o tym, że był już wcześniej u weterynarza i podjęto próbę jego ratowania. Niestety ten i jeszcze jeden szczeniak nie przeżyły.
- W niedzielę (14 stycznia) wieczorem do schroniska zadzwoniła kobieta z pretensjami, że psy należą do niej i ktoś jej je zabrał. Żądała natychmiastowego odwiezienia szczeniaków. Z uwagi na ich bardzo zły stan została poinformowana, że ma się w tej sprawie skontaktować z kierownictwem w poniedziałek. Nie uczyniła tego, nie powiodły się także próby kontaktu z nią z naszej strony
- mówi kierownik Kołata.
Pracownicy postanowili zgłosić sprawę na policję
Z uwagi na śmierć dwóch szczeniaków i przekonanie, że były maltretowane, pracownicy schroniska postanowili zgłosić sprawę na policję.
- Dysponujemy danymi osobowymi pana, który przywiózł pieski (podał adres na łódzkich Bałutach), oraz numerem telefonu pani, która w ich sprawie kontaktowała się z nami. Chcemy, żeby ten, kto bił te szczeniaki i kto jest odpowiedzialny za śmierć dwóch z nich, został ukarany
- dodaje Jacek Kołata.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.