Z mieszkania ktoś wołał o pomoc
- Funkcjonariusze z aleksandrowskiego komisariatu zostali powiadomieni, że z jednego z mieszkań na terenie Aleksandrowa wydobywa się gęsty, szary dym, a z wewnątrz słychać wołanie o pomoc. Policjanci jako pierwsi pojawili się na miejscu i natychmiast przystąpili do działania
- relacjonuje sierż. sztab. Bartłomiej Arcimowicz z Komendy Powiatowej Policji w Zgierzu.
Policjant przeszedł po balkonie
Mieszkanie było zamknięte od wewnątrz. St. post. Piotr Szymczak postanowił dostać się do niego, przechodząc po balkonie od sąsiadów. Przez otwarte okno wszedł do środka. W lokalu było pełno dymu, a z kuchni wydobywały się płomienie.
- Policjant otworzył drzwi, dzięki czemu sierż. Ilona Kruszyna mogła udzielić pomocy 91-letniej lokatorce, która leżała na podłodze. Posterunkowy przy użyciu gaśnicy z radiowozu zaczął gasić ogień w kuchni. Płomienie były na tyle duże, że jedna gaśnica okazała się niewystarczająca. Policjant wybiegł na ulicę, gdzie zatrzymał przypadkowego kierowcę, od którego wziął gaśnicę. Dzięki temu ogień udało się opanować
- mówi sierż. sztab. Arcimowicz.
Lokatorka nie mogła się podnieść
W tym czasie na miejsce przybyła straż pożarna. Starsza kobieta, którą policjantka wydostała z mieszkania, powiedziała, że przewróciła się i nie była w stanie się podnieść. Wcześniej zostawiła garnek z obiadem na kuchence i to właśnie było przyczyną pożaru. Mieszkanka Aleksandrowa trafiła pod opiekę medyków i jej życiu i zdrowiu nic nie zagraża.
- W wyniku podjętych działań policjanci z podejrzeniem zatrucia dymem zostali przewiezieni do zgierskiego szpitala. Na szczęście ich obrażenia okazały się na tyle niegroźne, że po obserwacji zostali wypisani
- dodaje Bartłomiej Arcimowicz.
Komentarze (0)