Sprawca odszedł z miejsca zdarzenia
W dość niewyraźnym kadrze widzimy dwóch mężczyn siedzących na ławce przystanku tramwajowego przy ul. Pomorskiej. Jeden z nich prawdopodobnie jest czymś odurzony, wygląda jakby spał. W pewnym momencie drugi z mężczyzn przykłada mu coś do klatki piersiowej, wstaje i odchodzi kilka kroków, po czym odwraca się i przygląda nadal siedzącemu na ławce człowiekowi. Po krótkiej chwili wiadomo już, że przyłożył mu do ubrania źródło ognia. Płomień błyskawicznie rozprzestrzenia się na resztę ciała siedzącego mężczyzny. Ten wykonuje kilka ruchów ręką, jakby chciał strząsnąć z siebie ogień, ale po chwili zajmuje się cała jego klatka piersiowa i głowa. Osoba, która go podpaliła, jakby nigdy nic odchodzi z miejsca zdarzenia...
Ofiara nie dawała oznak życia
Do dramatycznego zdarzenia doszło w środę (20 marca) kilka minut przed godz. 1 na przystanku tramwajowym przy ul. Pomorskiej.
- Na numer alarmowy zadzwoniła kobieta, która zauważyła przez okno swojego mieszkania palącego się na przystanku tramwajowym mężczyznę. Natychmiast we wskazane miejsce zadysponowano służby. Strażacy ugasili mężczyznę. Niestety, nie dawał on już żadnych oznak życia. Na miejsce przybyli również policjanci. Chcieli wyjaśnić co właściwie się stało, dlaczego pokrzywdzony stanął w płomieniach
- relacjonuje kom. Aneta Sobieraj z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Okazało się, że to było podpalenie
Jak ustalili funkcjonariusze, mężczyzna o nieustalonej na ten moment tożsamości został podpalony. Na miejscu zabezpieczyli szereg śladów, przesłuchali świadków, zabezpieczyli okoliczny monitoring. Do akcji wkroczył również przewodnik z psem służbowym.
- Mundurowi byli zbulwersowani zachowaniem sprawcy po zdarzeniu, gdyż obserwował on z z dość bliska całą akcję gaśniczą, po czym spokojnie odjechał komunikacją miejską
- dodaje kom. Sobieraj.
Mężczyzna jest w rękach policji
Jeszcze tego samego dnia policjanci ustalili, że odpowiedzialnym za ten czyn jest 33-letni mieszkaniec Łodzi. Kilka minut przed godz. 21 został on zatrzymany w okolicach ul. Wyszyńskiego w Łodzi. Miał 1,7 promila alkoholu w organizmie. Zachowywał się agresywnie, został jednak szybko obezwładniony przez policjantów. O jego dalszym losie, a w szczególności o zarzutach, zadecyduje teraz prokuratura Rejonowa Łódź-Śródmieście. Jeśli będzie to zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, 33-latkowi będzie grozić dożywotnie więzienie.
- Na ustalenie szczegółów dotyczących mechanizmu i przyczyny śmierci pozwoli sądowo-lekarska sekcja zwłok, która odbędzie się w czwartek (21 marca). Prokuratura Rejonowa Łódź-Śródmieście podejmie dalsze decyzje co do zatrzymanego 33-latka, zwłaszcza co do tego, czy przedstawione zostaną mu zarzuty. Na obecnym etapie wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z zabójstwem popełnionym ze szczególnym okrucieństwem. Zbrodnia ta zagrożona jest karą pozbawienia wolności w wymiarze nie niższym niż lat 15, z dożywociem włącznie
- informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej Prokuratuty Okręgowej.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.