W zdarzeniu udział brały dwa samochody - KIA, którą podróżowała rodzina ze Śląska oraz BMW, którym kierował mężczyzna pochodzący z naszego regionu. Zdaniem wielu osób, które śledzą informacje dotyczące tragedii, to on spowodował wypadek. Dziennikarzom udało się porozmawiać z jego tatą.
Tragedia na A1. Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim. Co mówi o wypadku?
Wypadek na A1 wzbudza wiele emocji. Wszystko dlatego, że policja na początku nie informowała, że brały w nim udział dwa pojazdy. Początkowy komunikat mówił o kierowcy KIA, który uderzył w barierki energochłonne.Czytaj więcej: Dramat na drodze. Nie żyją trzy osoby, w tym dziecko. Policja komentuje [AKTUALIZACJA]
Dopiero później Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim dodała, że w wypadku brał udział również samochód marki BMW (od samego początku mówiła o tym straż pożarna).
To spowodowało, że pojawiły się różne spekulacje dotyczące wypadku. Zdaniem internautów, kierujący niemieckim samochodem zahaczył o drugi samochód, jednak policja go broni z powodu jego koneksji. Komenda Województwa Policji w Łodzi zdążyła już tę informację skomentować:
Sugestie, że my z tego powodu zatajamy prawdziwy przebieg zdarzeń, są krzywdzące dla nas i dla sprawy
- przyznała kom. Aneta Sobieraj, rzecznik prasowa Komendanta Wojewódzkiego Policji w Łodzi.
Prokurator Magdalena Czołnowska poinformowała we wtorek, że Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim, przejęła nadzór nad śledztwem. Przyznała również, że kierowca BMW ma status świadka, ponieważ wciąż nie udało się ustalić, przebieg tragedii.
BMW prawdopodobnie zahaczyło ten samochód, ale to są hipotezy. Wszystkie hipotezy i wątki, jakie są tutaj brane pod uwagę, są badane i weryfikowane - podkreśliła Magdalena Czołnowska.
Więcej na ten temat przeczytacie w artykule: Rodzina spłonęła w samochodzie na A1. Te szczegóły budzą wątpliwości. "BMW prawdopodobnie zahaczyło o samochód"
Kierowca BMW został już osądzony. Jego ojciec komentuje
Prokuratura przesłuchała już podróżujących A1, którzy zatrzymali się, aby pomóc rodzinie, dysponuje również nagraniami z kamer w ich samochodach. Wiadomo, że filmików obrazujących tragedię jest więcej. Śledczy przyznają, że nie mogą jednak brać pod uwagę dowodów niewiadomego pochodzenia, od anonimowych osób. Dlatego ci, którzy posiadają wideo, które może pomóc w wyjaśnieniu tej sprawy, powinny zgłosić się do Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim - Aleje 3 Maja 13/15, tel. 44 647 66 41.Na razie prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie wypadku drogowego, w którym uczestniczyły dwa pojazdy. Internaucie zdążyli jednak już osądzić kierowcę BMW. W sieci udostępniają sobie jego dane i numer rejestracyjny samochodu, który prowadził. Dostępny jest również numeru VIN oraz historia pojazdu, mówiąca m.in. o modyfikacjach i tuningu.
W sieci można również znaleźć informację, że "kierowca bmw jest bratankiem oficera policji, który miał pojawić się na miejscu wypadku (informacja niepotwierdzona oficjalnie)". Ponadto jego rodzina ma uchodzić za wpływową.
Odnosząc do pojawiających się w mediach informacji dotyczących rzekomego pokrewieństwa funkcjonariusza, który przybył na miejsce wypadku z kierowcą BMW, Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim informuje, że doniesienia te zostały zweryfikowane jako nieprawdziwe"
- poinformowali śledczy.
Dziennikarzom Onetu udało się porozmawiać z ojcem kierowcy BMW. Przyznał on, że osoby, które wypisują w sieci nieprawdziwe informacje, poniosą konsekwencje prawne. Jak zauważył, jego syn ma w sprawie status świadka. - Syn był uczestnikiem wypadku, a nie jego sprawcą - usłyszeli dziennikarze portalu. Przyznał on jednak, że "internet wydał już niesłuszny wyrok".
Czytaj także: Martyna, Patryk i 5-letni Oliwier spłonęli żywcem. Rodzina zwróciła się z ważnym apelem
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.