reklama

Zabił Kordiana na oczach narzeczonej. Policja przyznaje, że "toczyła batalię", by nie oddawać broni Mikołajowi B.

Opublikowano:
Autor:

Zabił Kordiana na oczach narzeczonej. Policja przyznaje, że "toczyła batalię", by nie oddawać broni Mikołajowi B. - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
7
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Na sygnale16 lipca 2023 roku w centrum Poznania doszło do niewyobrażalnej tragedii. Mikołaj B. zabił mieszkającego w Łodzi 30-letniego Konrada, pracownika filharmonii łódzkiej, który prowadził również blog, na którym pisał m.in. o polityce i ekonomii.
reklama

Konrad został zastrzelony  w ogródku restauracji, przed hotelem przy ulicy Święty Marcin w Poznaniu. Siedział tam ze swoją partnerką. Para kilka dni wcześniej ogłosiła swoje zaręczyny. Ich szczęście przerwał 31-letni mieszkaniec stolicy Wielkopolski - Mikołaj B. Zdaniem śledczych motywem zbrodni,  najprawdopodobniej, był zawód miłosny. 

Tragedia w centrum Poznania - "chciał w ten sposób zemścić na swojej byłej partnerce"

Po tragedii okazało się, mężczyzna miał cofnięte pozwolenie na broń. Jak przyznał rzecznik wielkopolskiej policji mł. insp. Andrzej Borowiak, powodem  był fakt, że Mikołaj B groził wcześniej, że coś sobie zrobi. Odwołał się jednak od tej decyzji, przeszedł badania lekarskie i odzyskał uprawnienia. 

reklama

Teraz do sprawy wrócili dziennikarze programu interwencyjnego Uwaga TVN. Zapytali m.in. lek. med. Marka Andrzejewskiego, dyrektora Wielkopolskiego Centrum Medycyny Pracy, dlaczego psychiatrzy dali zielone światło, aby Mikołaj B. odzyskał broń? Rozmawiali również z przyjacielem łodzianina oraz Łukaszem Wrońskim z Centrum Psychologii Kryminalnej, który stwierdził, że fakt, że zabójstwo wydarzyło się na oczach dziewczyny, której mężczyzna nie zrobił krzywdy, oznacza, że chciał w ten sposób zemścić na swojej byłej partnerce. 

To typowy przykład zemsty zza grobu, mści się na niej, leżąc w grobie

– dodał w programie Uwaga TVN  - dr n. med. Jerzy Pobocha, prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej.

reklama

Mikołaj B. stracił pozwolenie na broń. Po jej odzyskaniu kupił Glocka

Dziennikarze informują, że Mikołaj B. miał pozwolenie na broń sportową i kolekcjonerską od pięciu lat. Została mu odebrana po tym, jak po rozstaniu z dziewczyną, która później związała się z Kordianem (to na jej oczach rozegrał się dramat), zaczął grozić, że jeżeli ta do niego nie wróci, to on odbierze sobie życie. O sprawie została powiadomiona policja, która natychmiast odnalazła mężczyznę i przewiozła go do szpitala. Decyzją lekarze został on na kilkudniowej obserwacji. 

Natomiast funkcjonariusze podjęli decyzję o cofnięciu Mikołajowi B. pozwolenia na broń. Ten jednak złożył odwołanie i poddał się kolejnym badaniom.

reklama

Mł. insp. Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji już wcześniej informował, że zdaniem lekarza, nie było żadnych przeciwwskazań do tego, aby tę broń mógł posiadać.  - Pomimo tej opinii, nasi eksperci uznali, że trzeba przeprowadzić niezależne badania medyczne – tłumaczy w programie mł. insp. Andrzej Borowiak.

Kolejna, trzecia już, opinia także była pozytywna. Stwierdzono w niej, że Mikołaj B. może odzyskać broń.

Pomimo tego, że ta opinia medyczna była po raz kolejny korzystna, to nasi eksperci, można powiedzieć, toczyli batalię o to, aby tej broni mu nie zwracać. Przesłuchiwali różne osoby z najbliższego otoczenia mężczyzny i przesłuchania doprowadziły do takich wniosków, że kolejnych przeciwskazań już nie było. Byliśmy wręcz zmuszeni zwrócić mu dwie sztuki broni i przywrócić pozwolenia. Niedługo potem ten mężczyzna zarejestrował zakup Glocka 17, który jak się później okazało, był użyty do zabójstwa na ul. Święty Marcin

reklama

 - przyznał mł. insp. Andrzej Borowiak.

Dziennikarzom Uwagi udało się ustalić, że to lekarze z Zakładu Medycyny Pracy w Poznaniu, mimo stanowiska policji, postanowili wydać opinie, po której policja musiał oddać broń.

Lek. med. Marek Andrzejewski, dyrektor Wielkopolskiego Centrum Medycyny Pracy tłumaczył w programie, że w przypadku badań psychiatrycznych trudno jest obiektywizować.  - Tu nie da się zrobić zdjęcia czy tomografii - mówił.  - Nie jest tak, że psychiatra wszystko przewidzi, że ktoś coś zrobi, czy popełni przestępstwo. Może orzec, co jest tu i teraz – tłumaczy. 

Pogrzeb Konrada obył się 21 lipca. Mężczyzna został pochowany na jednym z łódzkich cmentarzy. 

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Artykuł pochodzi z portalu tulodz.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Najlepsze i unikalne treści ze Zgierza i okolicy

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama