Teraz trwa szukanie winnych - może szkoła, może ośrodek pomocy społecznej? Tylko to już nie jest ten moment. To dziecko zmarło, bo znęcał się nad nim partner matki, a matka nie stanęła w obronie syna.
Rodzice-kaci nie mieli litości. Kilkuletnim dzieciom wymierzali straszne tortury
Jestem dziennikarką, ale przede wszystkim jestem mamą. Wszystko się we mnie gotuje i mam ochotę krzyczeć z bezradności. Jeśli prawdą jest, że sądy odrzucały wnioski o odebranie tej patologicznej rodzinie dzieci, to to jest skandal i patologia jednocześnie.Rozumiem, że sędziowie wychodzą z założenia, że dziecku najlepiej będzie przy matce, ale powiedzmy sobie szczerze, nie każdy powinien i nie każdy być musi ojcem czy matką.
W swojej dziennikarskiej pracy nie zapomnę do tej pory sprawy 3-letniego Nikodema z Włocławka. Chłopczyk nie mógł się bronić, zmarł. Skatował go konkubent matki.
Pamiętam konferencję prasową prokuratury w tej sprawie i emocje, które trudno było opanować. To był 2019 rok, całkiem niedawno. Chłopiec był bity po głowie i całym ciele, między innymi drewnianą miarką budowlaną. Ojczym rzucał nim, szarpał, kazał przez wiele godzin stać z rozstawionymi nogami lub z podniesionymi do góry rękami. To nie koniec, 3-letniego Nikosia polewano wodą, oklejano taśmą przylepną, żeby nie mógł się ruszać. Po torturach, jego oprawca, Paweł K. nieprzytomnego maluszka umieścił w wannie wypełnionej wodą i doprowadził utonięcia.
Nikoś spoczął na cmentarzu, na którym odwiedzam moich bliskich. Kilka razy w roku mijam jego grób... Matka chłopca i konkubent zostali skazani na 25 lat więzienia. Czy zrozumieją swój błąd? W czasie procesu Paweł K. tłumaczył, że nie chciał zabić, to były jego metody wychowawcze...
Czy metodami wychowawczymi można tłumaczyć zachowanie łódzkiej rodziny, ze Starego Polesia? O sprawie pisze moja redakcyjna koleżanka Karolina, też mama.
W Sądzie Okręgowym w Łodzi zakończył się proces Magdaleny M. oraz jej partnera Dawida P. Z akt sprawy wynika, że zgotowali piekło małej Zuzi.
Jak ustalili śledczy, przez dwa lata znęcano się nad dzieckiem. Dokładnie dwa lata temu, 9 maja 2021, Magdalena M. wezwała do domu pogotowie. Zuzia miała złamaną kość udową, ale nie przez wypadek na zjeżdżalni. Okazało się, że jest ofiarą przemocy domowej.
Matka wiązała córce ręce, podtapiała pod kranem, raniła ją nawet nożem.
Kilkulatkę regularnie bito, przypalano papierosem, zamykano w skrzyni w tapczanie. To nie koniec! Głodzenie, odmawianie picia i mycia się - też były na porządku dziennym.
Zuzia na szczęście żyje.
Matka Zuzi i jej partner otrzymali karę po 11 lat więzienia. Dodatkowo przez 12 lat nie mogą zbliżać się do Zuzi. Wyrok jest nieprawomocny. Dziewczynka oraz jej rodzeństwo przebywają u swojego taty.
Jak ustrzec dzieci przed rodzicami-katami? Nie udawać, że nic się nie dzieje i nie mówić, że to nie moja sprawa. Dulszczyzna w takich sytuacjach wychodzi nam z butów jak słoma i jako zagorzała przeciwniczka kary śmierci, w takich sytuacjach zastanawiam się, czy na pewno mam rację...
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.