Z programu mogą skorzystać zarówno single, pary, małżeństwa, jak i rodziny z dziećmi. Program nie jest jednak skierowany dla osób najmniej zamożnych.
Jak zauważyli rządzący, obecnie wiele rodzin byłoby stać na zaciągnięcie i spłatę kredytu na mieszkanie lub budowę domu, jednak przeszkodą jest wkład własny. Aby ją zlikwidować, osoby, które zakwalifikują się do programu, będą otrzymywać rządową gwarancję, która ma zastąpić lub uzupełnić wkład własny do kredytu. Maksymalna kwota, o którą będzie się można ubiegać to 100 tys. złotych.
Program będzie dostępny dla osób:
- które chcą nabyć swoje pierwsze mieszkanie z rynku pierwotnego,
- które szukają mieszkania na rynku wtórnym, społecznym,
- które chcą wybudować własny dom.
Dodatkowa pomoc dla osób, którym powiększy się rodzina - nawet 60 tys. zł
Po 27 maja będzie może sfinansować zakup mieszkania z pomocą banku, nawet jeżeli kredytobiorca nie dysponuje wymaganą w standardowych sytuacjach, wymaganą ilością gotówki. Jak to możliwe? Otóż państwo za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego będzie gwarantować wkład własny nawet do 20 proc. (do kwoty 100 tys. zł) przez okres minimalnie 15 lat. Kredytów mieszkaniowych będą udzielać banki, które zawrą w tym zakresie umowę z BGK (lista zostanie podana po 27 maja). Cała procedura zależeć będzie od placówki udzielającej kredyt. Rząd wyjaśnia, że co do zasady jest to taki sam kredyt hipoteczny jak ten udzielany z wkładem własnym. Jedyna różnica to obowiązek przedstawienia oświadczeń potwierdzających spełnianie warunków do skorzystania z programu.
Warunkiem otrzymania wsparcia jest brak prawa własności innego mieszkania lub domu jednorodzinnego. Wyjątek stanowią rodziny z co najmniej dwojgiem dzieci. W takim przypadku mogą oni łącznie posiadać jedno inne mieszkanie, jednak nie większe niż 50 m2, gdy dzieci jest dwoje, 75 m2, gdy dzieci jest troje, i 90 m2, gdy dzieci jest czworo. Dla rodzin posiadających pięcioro lub więcej dzieci limitu metrażowego już nie ma.
Ustawa o gwarantowanym kredycie mieszkaniowym przewiduje również pomoc w spłacie zobowiązania. Warunkiem jest urodzenie, w trakcie spłacania długu, drugiego lub kolejnego dziecka. Wówczas kredytobiorca otrzyma jednorazowe wsparcie w wysokości 20 tys. zł, w przypadku urodzenia się drugiego dziecka oraz 60 tys. zł w przypadku urodzenia się trzeciego albo kolejnego dziecka.
Co dalej po otrzymaniu gwarancji?
Bartosz Turek i Oskar Sękowski, z HRE Investments, zauważają, że chociaż nadal czekamy na wejście w życie programu kredytów bez wkładu własnego, to już dziś oszacować jak dużą popularnością może się on cieszyć. Jak się bowiem okazuje, jeśli program działałby dziś to na mapie miast wojewódzkich znajdziemy takie punkty, w których bardzo trudno byłoby zaciągnąć preferencyjny kredyt na zakup mieszkania. Dzieje się tak, ponieważ w tych miejscach mielibyśmy relatywnie niskie limity cen, które kwalifikowałyby do rządowego programu. Mogą być one za niskie w porównaniu do cen obowiązujących na danym terenie.
Mowa tu o miastach takich jak Szczecin, Kraków czy Lublin, w których bardzo mała część ofert może być potencjalnie kwalifikowana do wsparcia – zaledwie od kilku do kilkunastu procent. Najgorzej jest w tej kwestii w stolicy Małopolski. Gdyby program działał dziś, to do wsparcia zakwalifikowałoby się tam jedynie 2% mieszkań z rynku wtórnego. Wyraźnie lepiej jest w przypadku ofert od deweloperów. Gdyby program gwarancji kredytowych ruszył dziś to warunki określone w programie spełniłoby 14% lokali. Wynik lepszy, ale też nie pozwalałby na swobodny wybór mieszkań.
Analitycy, podkreślają jednak, że nie wszędzie jest tak źle z dostępnością ofert kwalifikujących się do programu kredytu bez wkładu własnego. Do grona szczęśliwców, którzy raczej bez problemu znajdą nieruchomość nadającą się do preferencyjnego kredytowania należą mieszkańcy Gorzowa Wielkopolskiego, Bydgoszczy czy Olsztyna. W miastach tych zarówno na rynku wtórnym, jak i pierwotnym, ponad połowa ofert spełnia określone limity cenowe. Nieco mniej korzystnie, ale również bardzo dobrze sytuacja kreuje się w Zielonej Górze. Tu do rządowego programu zalicza się 41% mieszkań używanych i 46% od deweloperów. Wylicza, że nie mają na co narzekać również mieszkańcy Rzeszowa, Białegostoku i Katowic. W miastach tych bowiem limity cen pozwalają zakwalifikować więcej niż 20% mieszkań zarówno z rynku wtórnego jak i pierwotnego.
Z szacunków HRE Investments wynika, że gdyby wspomniany rządowy program ruszył już dziś, to w całej Polsce zakwalifikowałoby się do niego 31% mieszkań używanych i tyle samo mieszkań nowych wystawionych na sprzedaż.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.