reklama
reklama

Zbudował „igloo” i żyje według własnych zasad. Czy to najbardziej niezwykły domek w Polsce?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Polska i Świat Pracował za granicą, produkował bryczki, gonił za pieniądzem. Dziś ma zupełnie inną filozofię życiową. - Ludzie mnie tu uważają za dziwoląga - mówi Zdzisław Krysiak, który postawił "igloo" i w nim zamieszkał.
reklama

Dalsza część artykułu pod filmem ↓

Do pana Zdzisława, mieszkającego w Miejskiej Górce, w powiecie rawickim w Wielkopolsce, przywiodła nas ciekawość, jaką wzbudzają postawione przez niego budynki. Białe kopuły znajdujące się na działce nieopodal zbiornika wodnego nazywanego przez miejscowych „Balatonem”, z daleka przypominające igloo, nie są przecież architekturą typową dla okolicy. Zastanawialiśmy się, co to jest i czemu ma służyć. Szybko namierzyliśmy właściciela, który zaprosił nas na swoje zielone ranczo. Opowiedział nie tylko o białych okrągłych budynkach, ale i filozofii życiowej, którą obecnie wyznaje.

Ciekawość świata i nowych rozwiązań

Zdzisław Krysiak urodził się w 1953 roku w Miejskiej Górce, ale sporo czasu spędził za granicą - głównie w Niemczech. Wykonywał tam różne prace. W tzw. międzyczasie na ziemi rawickiej zajmował się też produkcją bryczek.

Z czasem doszło podobno do poważnego konfliktu rodzinnego - o którym nie chce mówić - i został sam. Tuż przed przejściem na emeryturę w 2013 roku postawił więc niewielki domek holenderski na należącej do niego sporej działce w okolicy rzeki Dąbroczna i zbiornika wodnego "Balaton". Wkrótce stanął obok także warsztat do majsterkowania. Miała to być jednak tylko baza do częstych wyjazdów miejskogóreczanina. Bo - jak mówi - zawsze go ciągnęło do podróży, poznawania innych ludzi, innych kultur, budownictwa, czy ciekawych rozwiązań.

Marzenia o locie nad Bajkałem

Jak twierdzi Zdzisław Krysiak - gdyby nie wypadek, w wyniku, którego doznał udaru i ma sparaliżowaną lewą część ciała - na pewno, by go tutaj nie było.

- Marzyłem o tym, by pojechać nad Bajkał. Chciałem załadować motolotnię do kampera i na miejscu sprawdzić, czy faktycznie jezioro jest tak przejrzyste, że widoczność sięga podobno 50 metrów. Trudno mi to sobie wyobrazić, chciałem to zobaczyć na własne oczy. Przez chorobę musiałem niestety odpuścić - wyjaśnia mieszkaniec Miejskiej Górki. Jak zapewnia, obecnie życie prowadzone na uboczu, blisko natury i według własnych zasad bardzo mu odpowiada.

Budował dwa lata

O okrągłych białych budowach, które stoją na jego działce, usłyszał na Zlocie Wolnych Ludzi „Harmonia Kosmosu”, w którym uczestniczył kilka lat temu na Ślęży (takie zloty, jak czytamy w informacji o ich organizacji, gromadzą ludzi o niekonwencjonalnym, alternatywnym spojrzeniu na świat).

- Gdy pierwszy raz wszedłem do takiego okrągłego budynku, uznałem, że faktycznie panuje w nim zupełnie inna energia. Stwierdziłem, że chcę takie mieć - wyjaśnia Krysiak. Jak opisuje, powstały z suporeksu, w tydzień był gotowy stan surowy, a cała konstrukcja została umieszczona na palach, bo to teren podmokły. Zaczął budować w 2020, a skończył w tym roku, więc wykończenie dwóch obiektów zajęło mu dwa lata.

Pomysłów mu nie brakuje

„Domki” i ich wnętrza wymyślił sam i zbudował z pomocą braci. Przekonuje, że - wbrew pozorom - dużo łatwiej zbudować taką okrągłą konstrukcję niż zwyczajową o prostych kątach.

Z zewnątrz dwa białe „igloo” wyglądają na niewielkie, ale to złudzenie. W środku jest dość przestronnie. Zmieściła się kuchnia z jadalnią, dwie łazienki, dwie sypialnie, a trzecia na antresoli. Dodatkowo szklana kopuła umieszczona na dachu nie tylko wpuszcza słońce, ale także otwiera się. 

To nie koniec. Zdzisław Krysiak ma już w głowie kolejne pomysły. Chce stawiać następny okrągły budynek, ale tym razem wyższy, ale o metrażu takim, na który wystarczy zgłoszenie, a nie pozwolenie.

Energia do zasilania nieruchomości pochodzi z wiatraka i paneli fotowoltaicznych. Jest też woda ze studni i ekologiczne szambo.

Dużo czytam o różnych nietypowych rozwiązaniach, które chciałbym jeszcze przetestować - przyznaje miejskogóreczanin. Zastrzega jednak, że wszystko to ma być ekologiczne, bliskie środowisku. 

„Pieniądze szczęścia nie dają”

Po co wielkopolaninowi tyle budynków, skoro sam mieszka w niewielkim domku holenderskim nad sporym stawem?

- Rodzina mnie wykluczyła całkowicie, ale utrzymuję kontakty z innymi ludźmi. Będę to udostępniać osobom, które są rodzinami zastępczymi. To lepsze warunki dla dzieci, niż zabawa w czterech ścianach mieszkania. Nie chcę za to pieniędzy. Kiedyś już zarabiałem dużo, ale okazało się, że pieniądze szczęścia nie dają. Nie jestem już na nie pazerny - twierdzi Zdzisław Krysiak. Dodaje, że obecnie utrzymuje się z emerytury, która wystarcza na jego potrzeby i realizację planów. 

„Ludzie mnie uważają za dziwoląga”

Jest też przygotowany na ewentualne „ciężkie czasy”. Komunistyczna przyczepa do wożenia mięsa jest wnętrzem ziemianki, która również znajduje się na działce Krysiaka.

- Póki co, to jest graciarnia, ale będzie niegdyś służyć jako ziemianka - wyjaśnia. - Lubię ciągle coś kombinować, bo dla mnie to przyjemność i satysfakcja. Ludzie mnie tu uważają za dziwoląga. Ale wielcy ludzie rozmawiają o pomysłach, średni o rzeczach, a mali o innych ludziach. Ja nie chcę być mały i żyć życiem innych, ale swoim - kwituje. 

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu tulodz.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Najlepsze i unikalne treści ze Zgierza i okolicy

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama