W październiku 2023 roku dziennikarza śledczy Leszek Krasowski wysłał pismo do Naczelnej Rady Adwokackiej w Warszawie z prośbą, by ta rozpoczęła postępowanie dyscyplinarne wobec łódzkiego prawnika, pasażera samochodu, którego kierowca, według śledczych, przyczynił się do wypadku na A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina.
Wypadek na A1. W BMW podróżował łódzki prawnik. Jest wniosek o jego ukaranie. "Naruszył godność zawodu adwokackiego i nadwyrężył zaufanie do niego"
Jego zdaniem, mężczyzna nie zareagował odpowiednio i powinien stanąć przed komisją dyscyplinarną.
Bycie pasażerem samochodu jadącego z prędkością większą o ponad 180 kh/godz. niż dopuszczalna nie podlega odpowiedzialności karnej. Warto jednak ustalić okoliczności tego zdarzenia. Jeśli mec. godził się na jazdę z prędkością grożącą spowodowaniem katastrofy drogowej, to uważam, że naruszył godność zawodu adwokackiego i nadwyrężył zaufanie do niego
- argumentował dziennikarz Leszek Kraskowski. Jak dodał, mecenas nie udziela żadnych informacji dotyczących okoliczności wypadku. - Zgodnie z zasadami etyki adwokackiej adwokat odpowiada dyscyplinarnie za uchybienia etyce adwokackiej lub naruszenie godności zawodu podczas działalności zawodowej, publicznej, a także prywatnym - dodał.
Izabela Matjasik, z Biura prasowego NRA, informuje, że pismo pana Leszka Kraskowskiego wpłynęło do Naczelnej Rady Adwokackiej 20 października i sprawa została zadekretowana do Rzecznika Dyscyplinarnego Adwokatury. - Ocenę sprawy przeprowadzi izbowy rzecznik dyscyplinarny wyznaczony przez Rzecznika Dyscyplinarnego Adwokatury - dodała.
Obecnie, sprawą zajmuje się Okręgowa Rada Adwokacka. Jak przyznała nam adwokat Anna Mrożewska, rzecznik prasowy ORA w Łodzi, Rzecznik Dyscyplinarny wszczął postępowania w sprawie i zwrócił się do prokuratury prowadzącej postępowanie karne dotyczące wypadku o nadesłanie materiałów z akt sprawy.
Po ich nadesłaniu i analizie będą podejmowane dalsze decyzje merytoryczne. Podkreślam, że na ten moment dochodzenie dyscyplinarne toczy się w sprawie, a nie przeciwko komukolwiek - poinformowała adwokat Anna Mrożewska.
Czytaj również: Tragiczny wypadek na A1. Co dalej z ekstradycją Sebastiana M.? Prokuratura odpowiada. Nowe informacje
Spłonęła trzyosobowa rodzina. Pasażer BMW twierdził, że chciał ich ratować
Do tragicznego wypadku na A1 doszło 16 września niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego. Na początku biegli ustalili, że BMW jechało tego feralnego dnia, z prędkością co najmniej 253 km/h. Teraz już wiadomo, że na liczniku było ponad 300 km/h. W pewnym momencie niemieckie auto uderzyło w samochód marki KIA, którym podróżowała trzyosobowa rodzina. Pojazd, którym jechał Patryk ze swoją żoną Martyną oraz pięcioletnim synem Oliwierem uderzył w bariery energochłonne, po czym stanął w płomieniach. Nie było szans na ratunek.BMW po uderzeniu w koreański pojazd zatrzymał się ok. 200 metrów dalej. Za kierownicą siedział Sebastian M. Nie jechał jednak sam. W samochodzie było dwóch pasażerów. Od jednego, jak po wypadku relacjonowali strażacy, czuć było woń alkoholu. Miał on przyznać, że wcześniej pił alkohol oraz że siedział obok kierowcy. Miał również powiedzieć, że pewnym momencie "inne auto zajechało im drogę". Potem było "kilka uderzeń". Twierdził, że pobiegł z gaśnicą w kierunku rozbitego pojazdu, ale nie udało mu się nikogo uratować.
Za kierownicą BMW siedział Sebastian M., łódzki biznesmen. Na początku miał status świadka. Kiedy śledczy postanowili postawić mu zarzut, okazało się, że zniknął. Jego pełnomocnik przyznał, że wyjechał za granicę. Został zatrzymany w Dubaju.
Mężczyzna przebywa obecnie w arabskim areszcie śledczym.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.