W gaszenie pożaru odpadów zaangażowane były dziesiątki zastępów straży pożarnej z całego województwa łódzkiego. Dogaszanie trudnych do opanowania płonących odpadów trwało wiele dni.
Ogromny pożar w Zgierzu
Mieszkańcy wciąż pamiętają ten dzień, kiedy o Zgierzu mówiono w całej Polsce. Kłęby gryzącego toksycznego dymu zagrażały nie tylko mieszkańcom Zgierza, ale także Łodzi, Aleksandrowa czy Ozorkowa i okolicznych miejscowości. Spychany przez wiatr był odczuwalny dziesiątki kilometrów dalej.Dopiero po 14 godzinach walki z żywiołem pożar został zlokalizowany i przestał się rozprzestrzeniać. Przez następne dni strażacy dogaszali toksyczne odpady. Trudność polegała także na tym, że obok dawnych zakładów Boruty funkcjonowały zakłady chemiczne, więc należało je jak najszybciej zabezpieczyć, by ogień nie przedostał się na teren tego obiektu.
W akcji pożarniczej uczestniczyły 434 zastępy straży pożarnej i 1463 strażaków. Na miejscu pracowały też inne służby m.in. pogotowie energetyczne, pogotowie ratunkowe i policja.
Chmura podczas swojego apogeum sięgała do wysokości 20 km
- mówił podczas konferencji prasowej zwołanej dobę po pożarze Zbigniew Rau, ówczesny wojewoda łódzki.
Z powodu pożaru odwołano wszystkie plenerowe imprezy, radzono mieszkańcom Zgierza i okolic o pozostanie w domach. Elektrociepłownia została wyłączona. Dobę po pożarze ok. 3/4 mieszkańców Zgierza było pozbawione prądu i ciepłej wody.
W 2018 roku spłonęły śmieci. Wyniknął spór kompetencji, kto powinien uprzątnąć teren po pożarze. Ostatecznie wyrokiem sądu ten obowiązek spadł na marszałka województwa łódzkiego. Taka sytuacja trwa od kilku lat, ale teren wciąż nie został uporządkowany.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.