reklama
reklama

Afera w łódzkim światku prawniczym. Lekarka sądowa wystawiała mecenasom "lewe" zwolnienia [zdjęcia]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Karolina Brózda

Afera w łódzkim światku prawniczym. Lekarka sądowa wystawiała mecenasom "lewe" zwolnienia [zdjęcia] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
9
zdjęć

Oskarżonej nie było na sali sądowej. | foto Karolina Brózda

Udostępnij na:
Facebook
Polska i Świat Mowy końcowe zabrzmiały podczas piątkowej (7 lipca) rozprawy w procesie dotyczącym wystawiania przez łódzką lekarkę sądową Beatę J. fałszywych zaświadczeń o stanie zdrowia prawników i ich klientów. Kobiecie postawiono łącznie 120 zarzutów, w sprawie oskarżone są 53 osoby. Postępowanie toczyło się w Sądzie Rejonowym dla Łodzi-Śródmieścia.
reklama

- Przykre w tej sprawie jest to, że dotyczy ona osób pracujących w zawodach zaufania społecznego: lekarzy i prawników - mówił prokurator. - Dowodzi o złej stronie kogoś, kto powinien dawać innym przykład właściwego postępowania. Beata J. wplątała się w wir zawodowo-towarzyskich zależności, które stały się patologią. Była idealnym narzędziem w rękach prawników, ale narzędziem świadomym tego, co robi. Działała, żeby osiągnąć korzyści zarówno majątkowe, jak i osobiste.

Prokuratura zażądała dla oskarżonej kary 3 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności. Z kolei obrona złożyła wniosek o uniewinnienie z racji niewłaściwie, jej zdaniem, przeprowadzonego postępowania dowodowego.

Nie weryfikowała, czy ktoś jest chory

Sprawa tzw. lewych zwolnień lekarskich wstrząsnęła łódzkim światkiem prawniczym w 2016 roku. Proceder polegał na tym, że prawnicy szli z zaświadczeniami od lekarzy do Beaty J., która jako medyk sądowy powinna je zweryfikować i uznać, czy adwokat rzeczywiście jest chory i nie może uczestniczyć w rozprawie sądowej. 

Tymczasem śledczy ustalili, że Beata J. nie sprawdzała faktycznego stanu zdrowia prawników, lecz od razu zatwierdzała zwolnienia. Dzięki temu prawnicy mogli nie uczestniczyć w rozprawach, do których na przykład się nie przygotowali lub których termin im nie odpowiadał.

Przyznała się do winy

Sprawą zajęła się prokuratura we Wrocławiu. Beata J. przyznała się do winy i ze szczegółami opowiedziała o procederze. Zarzucono jej wystawianie dokumentów poświadczających nieprawdę oraz przyjmowanie korzyści majątkowych. Zaś prawnicy, którym wystawiała zwolnienia, usłyszeli zarzuty podżegania do poświadczenia nieprawdy. Akty oskarżenia trafiły do Łodzi.

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu tulodz.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Najlepsze i unikalne treści ze Zgierza i okolicy

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama