- Przykre w tej sprawie jest to, że dotyczy ona osób pracujących w zawodach zaufania społecznego: lekarzy i prawników - mówił prokurator. - Dowodzi o złej stronie kogoś, kto powinien dawać innym przykład właściwego postępowania. Beata J. wplątała się w wir zawodowo-towarzyskich zależności, które stały się patologią. Była idealnym narzędziem w rękach prawników, ale narzędziem świadomym tego, co robi. Działała, żeby osiągnąć korzyści zarówno majątkowe, jak i osobiste.
Prokuratura zażądała dla oskarżonej kary 3 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności. Z kolei obrona złożyła wniosek o uniewinnienie z racji niewłaściwie, jej zdaniem, przeprowadzonego postępowania dowodowego.
Nie weryfikowała, czy ktoś jest chory
Sprawa tzw. lewych zwolnień lekarskich wstrząsnęła łódzkim światkiem prawniczym w 2016 roku. Proceder polegał na tym, że prawnicy szli z zaświadczeniami od lekarzy do Beaty J., która jako medyk sądowy powinna je zweryfikować i uznać, czy adwokat rzeczywiście jest chory i nie może uczestniczyć w rozprawie sądowej.Tymczasem śledczy ustalili, że Beata J. nie sprawdzała faktycznego stanu zdrowia prawników, lecz od razu zatwierdzała zwolnienia. Dzięki temu prawnicy mogli nie uczestniczyć w rozprawach, do których na przykład się nie przygotowali lub których termin im nie odpowiadał.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.