reklama

Aneta Kolary, czyli kobieta na torze. Zgierzanka o drifcie „to była miłość od pierwszego wejrzenia" [ZDJĘCIA]

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Paweł Noworól/Mishka S10i Photography (arch. Anety Kolary)

Aneta Kolary, czyli kobieta na torze. Zgierzanka o drifcie „to była miłość od pierwszego wejrzenia" [ZDJĘCIA] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
5
zdjęć

Zgierzanka Aneta Kolary | foto Paweł Noworól/Mishka S10i Photography (arch. Anety Kolary)

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Wiadomości ZgierzNie boi się ubrudzić smarem, a w zakręty wchodzi z precyzją i opanowaniem. Jazda na torze i start w zawodach to było jedno z jej marzeń, które nie wydawało się realne, a jednak dopięła swego. Spełnia marzenia, choć jak sama przyznaje, nie jest łatwo kobiecie w męskim świecie.
reklama

To było trzynaście lat temu. Narzeczony zabrał mnie na majówkę do Torunia. Na torze była Karolina Pilarczyk. Wtedy pierwszy raz ją zobaczyłam i poczułam, że też chce tak jeździć. Wtedy nie było możliwości wejścia na padok do tych ludzi. Siedziałam tak, ściskałam mocno kciuki i myślałam – jak ja chcę tam z nimi być, rozmawiać, śmiać się i jeździć.

- mówi Aneta Kolary

Od dostaw pizzy po ślizgi na torze

Adrenalina, prędkość i umiejętności. Kontrolowany poślizg zazwyczaj kojarzy się z męskim światem, zapachem spalonej gumy i emocjami sięgającymi zenitu. Szklany sufit przebijają tu również kobiety, które tak jak wielu mężczyzn marzą o jeździe na torze. Droga nie jest usłana różami, a determinacja i pasja sprawiają, że możemy o nich usłyszeć. Aneta Kolary swoje największe marzenie spełniła w 2020 roku, startując w Driftingowych Mistrzostwach Polski DMP w Toruniu.

reklama

Kiedy zaczynałam, było sporo miejsc, gdzie mogliśmy trenować. Kupiliśmy pierwszego Gruza i uczyłam się jak jeździć. Nie chciałam wysiadać z samochodu!

- wspomina.

Na pytanie, czy łatwo wejść w świat zdominowany przez mężczyzn, Aneta Kolary nie ma jednoznacznej odpowiedzi.

Kobiet jest coraz więcej na torach, ale nadal to kropla w morzu. Trafiłam na mężczyzn, którzy mi tłumaczyli i pomagali, szczególnie na początku, jednak jesteśmy trochę jak intruzi. Wielu mężczyzn traktuje nas protekcjonalnie. Znam dziewczyny, które jeżdżą, a Karolina Pilarczyk organizuje zawody tylko dla kobiet. I to jest mój kolejny cel.

- mówi Aneta.

Zgierzanka uważa się za dobrego kierowcę, nie tylko na torze, ale i w mieście.

reklama

Miałam dobrą bazę. Pracowałam jako dostawca pizzy i zawsze musiałam się gdzieś wcisnąć, zaparkować, szybciej przejechać niektóre odcinki i kombinować. To z pewnością mi się przydało. Nawet mój tata, który nikomu nie daje prowadzić swojego auta, dał mi poprowadzić, a to dla mnie już o czymś świadczy.

- śmieje się zgierzanka.

Nie chodzi o prędkość, ale o ślizg

W Zgierzu, Łodzi czy okolicach nie ma miejsca, gdzie kierowcy legalnie mogą ćwiczyć kontrolowany poślizg. To właśnie dlatego zwiększają się koszty tego sportu. Ważny jest odpowiedni samochód, zestaw opon (tylnej osi), paliwo i dojazdy, a niejednokrotnie wynajem plandeki, by przewieźć auto na tor.

Koszty są duże. Wyjazd na zawody to koszt od pięciu do ośmiu tysięcy złotych. Zamiast na wakacje można jechać na zawody. Na treningi też musimy jeździć w odpowiednie miejsca do Torunia albo do Kielc. Teraz widziałam, że chłopaki organizują też treningi w Radomsku.

reklama

Niesyty ten sport wiąże się z dużymi kosztami, co powoduje, że nie jest łatwo ćwiczyć go cały czas.

Wiem, że nadal zdarzają się jazdy po miastach. Ja się w to nie bawię. Prawo jazdy jest mi potrzebne do pracy. Czas, żeby się wyszumieć, mam za sobą. Mam inne priorytety. Zamiast dostać wysoki mandat, wolę te pieniądze spożytkować na wyjazd treningowy.

- mówi Aneta.

Zgierzanka swój ulubiony tor ma w Częstochowie – Tor Jastrząb. Zawiłe trasy i duża przestrzeń gdzie podczas rundy można się zgubić, mimo to docenia to miejsce za profesjonalne podejście i najlepsze przejazdy.

Wjeżdża się pod górkę i samochód stoi tak, że po prostu widzisz niebo. Kiedy rozpędzasz samochód, wlatujesz bokiem i wpadasz na tę górkę i lecąc bokiem, widzisz niebo. Musisz się przełożyć dwa razy i później spadasz z tej górki i jest takie – woow. Uczucie nie do ogarnięcia, nie wiesz, co cię czeka i to jest piękne.

reklama

- mówi zgierzanka.

Trudna droga

Aneta Kolary obecnie posiada dwa samochody do ćwiczeń i wyścigów: BMW E30 i BMW E36 compact.

Spotkałam się z dużą falą hejtu. Jak kupiłam E trzydziestkę, to ona nie miała takiego normalnego body kitu, tylko miała tak zwane wiadra, czyli dospawana część karoserii, bo samochód musiał zostać poszerzony. No i zaczęły się teksty, w stylu - jak to auto wygląda, co ja sobą reprezentuje, dużo nieprzyjemnych komentarzy w Internecie. A ja nie miałam pieniędzy na nic lepszego, więc tak jeździłam. Ale słyszałam też podczas jazdy, jak ktoś był ze mną w środku, że na śliskiej nawierzchni jestem opanowana i spokojna, co się rzadko zdarza. I to był komplement.

- wspomina z żalem Aneta.

Na swojej drodze spotykała zarówno osoby, które jej pomagały, jak i te, które rzucały kłody pod nogi. Mimo to nie zrezygnowała ze swojej pasji. Jak mówi, najbardziej wspiera ją w tym narzeczony, który od początku próbował jej pomagać, choć sam nie pchał się za kółko. Duże wsparcie czuje także w kobiecej solidarności na torze i swojej idolce, Karolinie Pilarczyk, z którą teraz się przyjaźni.

Moja córa jest mała, ma dopiero dwa i pół roku, ale jak podrośnie, też chcę ją zarazić miłością do tego sportu. Nie ma innej opcji.

- dodaje Aneta Kolary.

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Najlepsze i unikalne treści ze Zgierza i okolicy

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama