W ostatnim czasie na portalach ogłoszeniowych w Polsce zaczęło pojawiać się coraz więcej ogłoszeń dotyczących zajęć tzw. puppy yoga, czyli ćwiczenia jogi wraz ze zwierzętami, najczęściej z małymi psami. Ogłoszenie o organizowaniu takich zajęć w Łodzi pojawiło się także na oficjalnym profilu miasta na Facebooku.
- Szczeniaczek pod pachę i pozycja tulenia. Od niedawna na Kopernika działa [nazwa studia jogi, które ma w swojej ofercie psią jogę] , gdzie dwie łodzianki - Natalia i Karolina - prowadzą puppy yogę
- zaprasza miasto Łódź na oficjalnym profilu Łodzi na Facebooku.
Puppy yoga w Łodzi - komentujący pod postem miasta Łodzi na Facebooku oburzeni
W komentarzach pojawiło się sporo głosów, że takie zajęcia to brak poszanowania praw zwierząt i wykorzystywanie ich w celach zarobkowych.
- Drogi profilu Łódź, już od długiego czasu zarówno zoopsycholodzy, behawioryści, weterynarze, jak i nauczyciele jogi alarmują na temat zagrożeń związanych z tzw. puppy jogą. Zwierzęta są wykorzystywane w celach rozrywkowych, molestowane podczas tych zajęć (nikt nie pyta ich o zdanie, czy chcą być dotykane), co często skutkuje objawami somatycznymi i np. oddawaniem moczu na salach, w których odbywają się ćwiczenia. Zasady dobrostanu zwierząt nie są przestrzegane, co wykazują śledztwa na ten temat (np. psom w niektórych studiach nie podaje się wody, by nie niszczyły sali; zajęcia odbywają się w głośnej przestrzeni itd.). Nie ma to nic wspólnego z socjalizacją zwierząt, do której odwołują się inicjatorzy „puppy jogi”. Jest tylko dyskomfort psychiczny i fizyczny szczeniąt
- skomentowała pani Patrycja.
- Jestem hodowcą i pomimo wielu zapytań ze strony różnych centrum jogi, w życiu nie naraziłabym moich szczeniąt na takie przedmiotowe traktowanie. A panie żeby zwerbować hodowców, którzy pożyczą swoje szczenięta, oczywiście oferują pieniądze. Dla mnie to nieetyczne i niepoważne!
- komentuje pani Ewa.
- Psy to nie zabawki. „Puppy yoga” to nic innego jak monetyzowanie słodkości szczeniaczków, które w wieku kilku tygodni jeszcze nawet nie mają wszystkich niezbędnych do poznawania świata zewnętrznego szczepień. W tym wieku powinny być jeszcze przy matce, stopniowo i powoli socjalizując się z ludźmi i nowymi sytuacjami, a nie być rzucane w obce miejsce, gdzie są głaskane, tulone i noszone przez masę obcych im ludzi. To nie jest dla nich socjal, tylko stresujące, niepotrzebne na tym etapie rozwoju doświadczenie
- napisała pani Julia.
Komentujący zwracają uwagę, że takie zajęcia nie są powodem do chwalenia się.
- Puppy yoga nie jest w porządku. Fajnie jakby fanpage o takich zasięgach nie reklamował nieetycznych rzeczy
- dodaje pan Jacek.
Wśród argumentów padają m.in. kwestie dotyczące nieetyczności wykorzystywania zwierząt, sprzeczność z filozofią jogi i źle rozumiana socjalizacja zwierząt.
Puppy yoga w Łodzi - studio jogi odpowiada na zarzuty
Właścicielki studia jogi w rozmowie z portalem TuŁódź.pl podkreślają, że podczas zajęć psy mają odpowiedni dostęp do wody, maty są czyszczone środkiem do dezynfekcji, a pieski biorące udział w zajęciach są z certyfikowanych hodowli i mają więcej niż 8 tygodni i mogą być oddzielone już od matki.
- Jako właścicielki MOVS Studio, w którym organizujemy zajęcia z Puppy Yogi pod nazwą marki Puppy Yoga Łódź, dystansujemy się od wszelkich nadużyć lub nieetycznych zachowań w branży jogi z pieskami. Wszelkie nieetyczne zachowania wobec zwierząt są niezgodne z wartościami i standardami w Puppy Yoga Łódź. Prywatnie jesteśmy właścicielkami piesków i miłośniczkami zwierząt, dlatego bezpodstawne zarzuty i hejt wymierzony w nasze zajęcia bardzo nas dotknął.
- czytamy w oświadczeniu studia yogi.
Podczas zajęć, które trwają 60 minut na bezpośredni kontakt z pieskami uczestnicy zajęć mają 15 minut - zapewniają.
- Nasze zajęcia mają na celu zapewnienie radosnego doświadczenia zarówno ludziom, jak i naszym czworonożnym przyjaciołom. W naszej kadrze instruktorskiej pracują jedynie certyfikowane instruktorki jogi, które są miłośniczkami zwierząt. Na naszych zajęciach pieski mają możliwość kontaktu z osobami, których nie znają w bezpiecznych warunkach, dzięki czemu zdobywają pewność siebie. Według badań strachliwe psy miały w szczenięcym okresie mniej doświadczeń socjalizacyjnych. Badania dowodzą również, że szczenięta otrzymujące dodatkową socjalizację miały znacznie lepsze wyniki w takich aspektach jak zachowania związane z separacją, rozproszeniem, generalnym lękiem oraz wrażliwością ciała (McEvoy, Victoria, et al. 2022)
- tłumaczą właścicielki.
Puppy yoga - co na to behawioryści?
O opinię na temat tzw. puppy yogi poprosiliśmy zoopsycholożkę i behawiorystkę Julię Starosz. W rozmowie z portalem TuŁódź.pl zaznacza, że takie zajęcia nie są potrzebne zwierzakom do szczęścia, a swoją wizytę na psiej jodze wspomina tak:
- Dawno nie byłam tak przytłoczona swoimi emocjami, jak po zajęciach puppy yoga. W teorii powinnam się zrelaksować i korzystać z wydzielających się hormonów szczęścia po kontakcie ze szczeniakami. Tylko że jako jedyna uczestniczka nie dotknęłam, żadnego z tych psów. Z relaksem i odpoczynkiem nie miało to nic wspólnego. Przynajmniej w moim przypadku. Przy głębokich wdechach i wydechach towarzyszyły nam aromaty uryny, no bo wiadomo, szczeniaki sikają
- opowiada Julia Starosz, zoopsycholog, Dogowersytet.
Trenerka zwraca także uwagę, że na zajęciach, na których była to właśnie małe pieski rozpraszały ludzi w ćwiczeniach, a patrząc na grafiki takich zajęć to wielogodzinna praca nie tylko dla prowadzących takie zajęcia, ale również dla czteronogów.
- Ludzie dostawali małpiego rozumu na widok słodkich piesków. Nie było mowy o szanowaniu ich granic. Podczas zajęć na których (niestety) miałam okazję być, jedna z uczestniczek podniosła odpoczywającego psa (pomijając już kwestie uchwytu szczeniaka) i posadziła swojemu dziecku - w prawdzie starszemu, ale nadal dziecku (zajęcia od 18 lat wg regulaminu) na kolana, żeby sobie pogłaskało
- wspomina trenerka.
Zajęcia tzw. puppy jogi nazywa wprost „pato-yogą”.
- Staram się nie wrzucać wszystkich do jednego wora. Może w mojej grupie byli tacy "trudniejsi" uczestnicy. Może w innych grupach wygląda to lepiej i granice tych psów nie są tak bardzo przekraczane. Mam taką szczerą nadzieję. Jednak mimo wszystko nie ma to nic wspólnego ani z jogą, ani z socjalizacją. Szczerze mówiąc jestem tak załamana i sfrustrowana tym co widziałam, że nie mam więcej słów na tę de facto pato-yogę
- podsumowuje.
O komentarz poprosiliśmy również prof. Hannę Mamzer z Wydziału Socjologii UAM w Poznaniu.
- W mojej ocenie praktyka jogi i jednoczesna obecność szczeniąt to działania z zupełnie różnych porządków mentalnego funkcjonowania ludzi. Joga to jeden z systemów filozofii indyjskiej skupiony na relacjach ciała i umysłu, zakładający że przez odpowiedni trening ciała (w tym także ascezę), medytację, a więc rodzaj dyscypliny duchowej i przestrzeganie zasad etycznych, praktykujący/a ma uzyskać możliwość zrozumienia/rozpoznawania natury rzeczywistości. W tym sensie joga jest koncentracją na sobie: ciele i umyśle. Nie widzę w tym miejsca dla małych biegających i podgryzających szczeniaków. Z punktu widzenia zaś dobrostanu szczeniąt - też nie wiem, czy ich obecność w takim miejscu jest dla nich dobra: czy mają możliwość odpoczynku, dostęp do wody, czy nie są narażone na urazy i nadmiar stymulacji
- komentuje Hanna Mamzer.
Zajęcia tzw. puppy jogi organizowane są z wieloma rasami psów m.in. z labladorkami, włoskimi charcikami i samoyedami. Udział w takich zajęciach jest płatny, a ceny rozpoczynają się od 50 zł za zaliczkę, dzięki której możliwy jest zapis na takie zajęcia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.