Bardzo ważny mecz dla Widzewa
Trener Daniel Myśliwiec desygnował do gry bardzo mocny skład na starcie z trzecioligową Lechią Zielona Góra. W wyjściowej jedenastce zabrakło, co prawda Frana Alvareza i Rafała Gikiewicza, ale od początku zagrali Mateusz Żyro, Marcel Krajewski, Imad Rondić, czy Kamil Cybulski.Dla Widzewa spotkanie z trzecioligowcem nabrało dużo większego znaczenia, niż jeszcze mogłoby się wydawać parę tygodni temu. Oczywiście obowiązkiem było awansować tak samo wcześniej, jak i teraz, ale w obliczu ostatnich niepowodzeń ligowych i konferencji prasowych z udziałem trenera łódzkiego klubu, bardzo ważne było w Widzewie, aby drużyna pewnie wygrała i wróciła na zwycięskie tory.
Wymęczony awans na boisku trzecioligowca
Widzew zaczął nieco nerwowo zawody w Zielonej Górze, ale z czasem łodzianie zyskali dużą pewność siebie w rozgrywaniu piłki, nawet we własnym polu karnym. Kilka razy podopieczni Daniela Myśliwca potrafili podawać do siebie futbolówkę, jak po sznurku przed własną bramką, szukając odpowiedniego momentu, by przyspieszyć. Łodzianie nic nie robili sobie z bardzo wysokiego pressingu Lechii. Podobnie było po drugiej stronie boiska. Gdy Widzew znalazł się w trzeciej tercji boiska, to zamykał w hokejowym zamku gospodarzy, którzy długimi minutami nie opuszczali własnej połowy. Nie przekładało się to jednak na stuprocentowe sytuacje dla Widzewa, który był spychany do bocznych sektorów boiska. Lechia bardzo dobrze zagęściła środek, a Widzewowi bardzo często zostawało tylko dośrodkowanie, z którymi dobrze sobie radzili zielonogórzanie.W końcu Lechia zauważyła, że Widzew nie ma za bardzo pomysłu na sforsowanie ich defensywy, więc sama zaczęła przejmować inicjatywę.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.