Pięciobramkowy rollercoaster w Zgierzu
Pierwsza połowa nie rozpieściła nas pod względem bramek, ale nie można powiedzieć, że zgierzanie się nie starali. Gospodarze mieli trzy okazje, które przy odrobinę większej dokładności i szczęściu mogły dać Borucie zdobycze bramkowe. Do przerwy jednak utrzymał się bezbramkowy rezultat w starciu z LKS-em Kwiatkowice.Co się odwlecze to nie uciecze i już dwie minuty po zmianie stron zgierzanie wyszli na prowadzenie. Świetną centrę Karola Chmielewskiego na bramkę zamienił Oleksii Naidyshak. Kwadrans później gracze prowadzeni przez trenera Szarpaka prowadzili już 2:0. W polu karnym rywali powalony został Mateusz Misiak, a sprawiedliwość z jedenastego metra wymierzył sam poszkodowany.
Wydawało się, że nic złego gospodarzom się już nie stanie, ale brak koncentracji sprawił, że goście zdobyli kontaktowego gola, którego autorem był wychowanek Boruty, Maciej Stańczyk. Nie minęły 4 minuty, a przy Wschodniej mieliśmy już remis 2:2. LKS Kwiatkowice wyrównał dzięki bramce Krystiana Wojtczaka.
W sobotnie popołudnie mieliśmy w Zgierzu prawdziwy rollercoaster, ale ostatnie słowo należało do Boruty. Po krótko rozegranym rzucie wolnym przez Michała Madejskiego i Krystiana Ślęzaka zwycięskie trafienie zaliczył Adam Grzybowski.
Boruta Zgierz 3:2 LKS Kwiatkowice
1:0 - Oleksii Naidyshak 47'
2:0 - Mateusz Misiak (k.) 62’
2:1 - Maciej Stańczyk 77'
2:2 - Krystian Wojtczak 80’
3:2 - Adam Grzybowski 86’
Boruta: Niedomagała - Kowalczyk, Retkowski, Grzybowski, Pabjańczyk - Tonn, Madejski(88’ Bierżyński), Naidyshak, Chmielewski (89' Kapeliński) - Ślęzak, Misiak (90' Sujecki)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.