Historia polskich młynów
Pierwsze oznaki istnienia młynów na ziemiach polskich datuje się na XIII wiek, a ich rozkwit przypadł na XV i XVI wiek. Na przestrzeni wieków największym przeobrażeniom ulegały młyny wodne. Wśród młynów wiatrowych przeważały młyny typu koźlaki, na terenach należących do Wielkopolski pojawiały się wiatraki typu holendry. Koźlaki miały konstrukcję drewnianą z obrotową częścią u podstawy. Holendry budowano murowane, a ustawianą częścią w kierunku wiatru była najwyższa cześć tzw. czapa. W dawnym województwie łódzkim terenem, gdzie lokalizowano tylko młyny wiatrowe, były ziemie kutnowskie, ze względu na rozległe przestrzenie i brak rzek. Z postępem technologii napęd wodny i wiatrowy został wyparty przez napęd mechaniczny - parowy, na ropę, a następnie elektryczny.
Molendinator czyli młynarz
Pierwsze udokumentowane wzmianki o obecności cechu młynarskiego w Zgierzu pochodzą z 1 listopada 1391 r., ze sprawy przed sądem łęczyckim w procesie jednego obywatela, z młynarzem właśnie. Dodatkowo dane z lustracji w latach 1564-1565 podają, że istniał młyn na stawie (obecny staw Cylkiego), młyn na rzece Brzozie - prawdopodobnie w Sokołowie, młyn w Kałach (obecnie ul. Kalska w Łodzi), we wsi Zegrzany (okolice Urzędu Stanu Cywilnego). Od 1708 roku powtarzały się nazwiska, które w tym czasie pochodziły od wykonywanego zawodu - molendinator (łac.) - młynarz. Na początku XIX w. w Zgierzu zaczęto budować wiatraki (lata 1827-1846). Usytuowane były one za Starym Cmentarzem, co ukazują ryciny a nawet doniesienia z działań zbrojnych I wojny światowej.
Jeszcze przed I wojną światową w okolicach Zgierza, na odcinku do Łagiewnik do Łęczycy na Bzurze istniało przeszło 20 młynów wodnych. Po II wojnie zaczęto je przekształcać na młyny parowe i elektryczne. Likwidacja obiektów wodnych na rzekach spowodowała, że opuszczone stawy i stawidła nie pilnowane, rozpadały się i następowało opadanie poziomu wód przygruntowych. Doprowadziło to do osuszania się podmokłych do tej pory terenów i przekształcenia ich naturalnych walorów.
Młynarskie tradycje i obyczaje
Z profesją młynarza związane były bogate zwyczaje i obrzędy. Młynarze cieszyli się na wsiach ogromnym szacunkiem i poważaniem ze względu na dużą wiedzę o funkcjonowaniu młyna. Adept sztuki młynarskiej przechodził tzw. wyzwoliny, które poprzedzał egzamin zawodowy. Sam obrzęd wyzwolin polegał na opasaniu młodziana przez starszego cechu, a następnie poczęstunku dla starszych młynarzy. Czeladnicy zawodu, zanim osiedli na własnym młynie, wędrowali od jednego do drugiego, zdobywając doświadczenie i pogłębiając wiedzę. Ustalone było, że młynarz-gospodarz musiał takiego czeladnika przyjąć pod dach przed nastaniem nocy, a nawet ugościć w czasie świąt, jeśli przed takowymi młodzieniec dotarł do młyna. Za pracę czeladnik otrzymywał wynagrodzenie. Innymi sympatycznymi elementami zawodu młynarskiego były charakterystyczne pozdrowienia na powitanie oraz zwyczajowe zapytania "Jaką wodą lecisz? - pod wodę/z wodą, lub białą (praca w młynie wodnym)/zieloną (praca na wiatraku)".Na podstawie: Ilustrowany Tygodnik Zgierski
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.