Składowisko niebezpiecznych odpadów na Miroszewskiej nazywane jest bombą ekologiczną. Zakopane na tym terenie niezliczone ilości toksycznych, szkodliwych dla środowiska i mieszkańców materiałów od lat budzą niepokój i oburzenie zgierzan - wielokrotne interwencje nie przynoszą skutku. Jak często dochodzi tam do niebezpiecznych samozapłonów?
„Takie sytuacje jak na zdjęciu zdarzają się nawet po kilka, kilkanaście razy w miesiącu na mniejszą lub większą skalę. Dochodzi do nich od kilku lat. Taki większy pożar miał miejsce kilka dni temu, jak i w lutym. W międzyczasie dochodziło do dymienia i mniejszych samozapłonów. W lutym chyba był nawet jeden tydzień że codziennie byli tam strażacy” – mówi radny Rady Miasta Zgierza Przemysław Jagielski.
Bomba ekologiczna na składowisku po Borucie. „Zawsze wieje na kogoś”
Niebezpieczne sytuacje na składowisku to dla mieszkańców już norma. „Do samozapłonów dochodzi wskutek reakcji tych toksycznych substancji z zakopanych pod ziemią beczek. Podejmowane interwencje nie przynoszą skutków”, mówi radny. Wyjaśnia, że odpowiedzi na wystosowane przez niego interpelacje nie są wystarczające. W jednym z postów w mediach społecznościowych załączył odpowiedź na jedno z zapytań skierowane do Prezydenta Miasta Zgierza. Poniżej zamieszczamy fragment pisma.
„W odpowiedzi na interpelację Pana Radnego z dnia 28 lutego br. wyjaśniam, że Gmina Miasto Zgierz w ramach działań z zakresu zarządzania kryzysowego, w okresie od miesiąca czerwca 2018 r. do miesiąca sierpnia 2021 r. organizowała i finansowała odbiór odcieków ze składowiska przy ul. Miroszewskiej w ramach zadania „Usuwanie zagrożeń dla zdrowia mieszkańców poprzez usunięcie negatywnego oddziaływania składowiska odpadów przy ul. Miroszewskiej w Zgierzu na wody podziemne" – pisał prezydent.
Prezydent Przemysław Staniszewski zapewnił również o podejmowanych staraniach, których wynikiem było między innymi oznakowanie terenu tablicami ostrzegającymi o niebezpiecznych odpadach czy zamontowanie kamery monitorującej. Radny Przemysław Jagielski potwierdza, że wprowadzono takie rozwiązania, jednak nie mają one wpływu na zmianę sytuacji na składowisku – te środki nie uchronią mieszkańców przed działaniem toksycznymi materiałami.
„Po kontrolach NIK pojawiły się zalecenia dla tego terenu – że powinien być ogrodzony, ale do dziś pojawiły się tylko oznakowania i brama, do której klucze mają strażacy. Jest też kamera, ale ona filmuje wjazd na ten teren, ale nie obejmuje kompletnie miejsc gdzie dochodzi do samozapłonów” – tłumaczy radny Jagielski.
Składowisko jest niebezpieczne pod wieloma względami nie tylko dla mieszkańców Zgierza. Zakopane odpady są przyczyną zatrucia wód gruntowych, a samozapłony będące przyczyną pożarów oraz pochodzące z nich kłęby dymu rozpościerają się także nad dalszymi częściami regionu – „Zawsze wieje na kogoś” – mówi radny – „Albo na Zgierz, Łódź lub Aleksandrów”.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.