reklama
reklama

Czy zgierscy radni obniżą sobie wysokość diet? Taki wniosek złożył mieszkaniec miasta

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Urząd Miasta Zgierza

Czy zgierscy radni obniżą sobie wysokość diet? Taki wniosek złożył mieszkaniec miasta - Zdjęcie główne

Na najbliższej sesji zgierscy radni zdecydują o wysokości swoich diet. Czy będą o połowę niższe? | foto Urząd Miasta Zgierza

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Zgierz Jak pracę radnych miejskich oceniają mieszkańcy Zgierza? Na 23 miejskich rajców choćby przeciętną aktywnością nie grzeszy przynajmniej połowa. Świadczą o tym nie tylko opinie wyrażane przez mieszkańców, ale też oficjalne statystyki dostępne na stronie e-sesja. Są oczywiście chlubne przypadki bardzo dużego zaangażowania w sprawowanie mandatu, częściej jednak to wyjątki niż reguła. Jeden z mieszkańców postanowił skierować do Rady Miasta Zgierza petycję o obniżenie o połowę diet miejskich samorządowców. W uzasadnieniu wskazał, że ich wysokość „jest naganna moralnie”.
reklama

Rada Miasta w Zgierzu: Za wysoka dieta, a może w sam raz

W 2019 roku, po tym jak parlament podniósł maksymalne wysokości diet samorządowców, zgierscy radni podjęli uchwałę dotyczącą swoich wypłat. Dziś najwyższą przewidzianą ustawą dietę pobiera przewodniczący RMZ Grzegorz Leśniewicz, tj. mniej więcej 3200 zł.

Uważam, że jest to wysokość adekwatna do wysiłku, który wkładam w wykonywanie swojej funkcji. Naprawdę mam pracy po pachy. Nie jestem zwolennikiem obniżania diet tym bardziej, że uczciwie na nie pracuję. Natomiast inni, powiedzmy mało aktywni radni, powinni sami w swoim sumieniu ocenić, czy zasługują na te pieniądze, które otrzymują przelewem co miesiąc z budżetu miasta – mówi przewodniczący Leśniewicz z Klubu Radnych PiS.

Podobnego zdania jest Elżbieta Krzewina, radna Klubu Przemysława Staniszewskiego i przewodnicząca Komisji Skarg, Wniosków i Petycji RMZ, która rozpatrywała wniosek mieszkańca o obniżenie diet. Między innymi jej głosem komisja zawnioskowała do Rady Miasta o odrzucenie tej petycji.

O pieniądzach jest zawsze trudna rozmowa tym bardziej, jeśli to ustawodawca określił ile możemy tych diet pobierać – podkreśla radna Krzewina. Kwota bazowa, od której ustalana jest wysokość uposażeń samorządowców nie była urealniana od co najmniej 2014 roku i jest strasznie niewielka (1 789,42 zł w 2022 roku – przyp. redakcji). Trudno jest mi oceniać czy to są duże pieniądze, jak się patrzy na to, czym ludzi rząd obdarza. A my przecież jako radni działamy nie tylko na posiedzeniach, ale też w różnych organizacjach, albo jak ja, pomagamy uchodźcom. Obecnie mam pod opieką sześcioro Ukraińców – dodaje Elżbieta Krzewina. Niemoralne to byłoby, gdybyśmy kradli, gdybyśmy oszukiwali, a nie gdy bierzemy pieniądze za prawdziwe zaangażowanie. Ja za swoją od lat społeczną pracę się nie wstydzę i mogę każdemu spojrzeć uczciwie w oczy – zaznacza.

Opozycyjni radni podczas głosowania w trakcie komisji wstrzymali się co prawda od głosu, ale nie prezentują radykalnie odmiennego stanowiska od tych z koalicji rządzącej. Bo też każdy mierzy miarą swojego zaangażowania i czasu poświęconego nie tylko na uczestnictwo w posiedzeniach rady i jej komisji, ale też działalności, która w żaden sposób nie wpływa na wysokość otrzymywanej z urzędu diety.

Ja na swoją dietę pracuję, jestem aktywny na każdej komisji, mam na koncie najwięcej interpelacji i zapytań spośród wszystkich radnych w Zgierzu, prawie 100% frekwencji i 1341 minut wypowiedzi – wylicza Łukasz Wróblewski, radny Koalicji Obywatelskiej. Dieta jest formą rekompensaty za czas poświęcony na działalność na rzecz miasta i utracony zarobek w miejscu pracy. Staram się wspierać szkolne biblioteki, kupuję różowe skrzyneczki do szkół i ich wyposażenie, na taką m.in. działalność przeznaczam swoje uposażenie radnego. To wyborcy powinni ocenić, czy to jest dużo, szczególnie w odniesieniu do radnych, których cała aktywność w ramach pełnionego mandatu sprowadza się tylko do podpisywania list obecności – kwituje radny Wróblewski.

Przyznajemy, o wypowiedź pytaliśmy tych radnych, którzy faktycznie pracują zarówno na posiedzeniach Rady Miasta, jak w terenie. Być może dlatego ich opinie są – bez względu na przynależność klubową – dość podobne. To nie oznacza jednak, że tak samo pozytywnie oceniają wszystkich radnych zgierzanie.

Politolog ze Zgierza o dietach radnych

Radni są obecnie wybierani na pięcioletnią kadencję. Wybory powinny zatem odbyć się już za rok. Według deklaracji rządzącej obecnie krajem Zjednoczonej Prawicy i prezydenta Andrzeja Dudy, będą prawdopodobnie przesunięte na wiosnę 2024 roku. To jeszcze nie jest zatem czas na kampanijne wyścigi – w tym przypadku, kto da mniej. Co do zasady, dieta radnego ma rekompensować niezarobione pieniądze u właściwego pracodawcy, który zgodnie z przepisami, ma obowiązek zwolnić z pracy radnego, aby mógł uczestniczyć w posiedzeniach samorządu.

W praktyce oznacza to najczęściej bezpłatny urlop. Jednak wielu radnych albo jest już na emeryturze, albo nie pracuje nigdzie. Nie ma zatem straty w wynagrodzeniu. W dodatku nie każdy z radnych ma wewnętrzną potrzebę działania poza kampanią wyborczą. I takich od lat zasiadających w ławach zgierskiej rady rajców wielu można by znaleźć bez specjalnego szukania. Większość zgierskich radnych otrzymuje miesięcznie między 2200  a 2600 zł nieopodatkowanej diety. Czyli mniej więcej tyle, ile wynosi obecnie najniższe wynagrodzenie „na rękę”.

Od tego odliczane są konkretne kwoty za nieusprawiedliwione nieobecności. W praktyce usprawiedliwić może się każdy. Będący załącznikiem do Statutu Miasta Zgierza Regulamin pracy RMZ w § 59 w punkcie 1. Mówi, że „Radni są obowiązani uczestniczyć czynnie w sesjach Rady, pracach organów i komisji, do których zostali wybrani.” Ale już w punkcie 2. dodaje, że radni mają obowiązek utrzymywania stałej więzi z wyborcami przez informowanie wyborców o stanie miasta, konsultowanie spraw wnoszonych pod obrady Rady, informowanie mieszkańców o działalności rady, przyjmowanie postulatów, wniosków i skarg mieszkańców. O ile ostatnie z wymienionych może być realizowane wyłącznie poprzez pełnienie minimum raz na kwartał dyżurów radnych, to pierwsze trzy warunki są – delikatnie ujmując – przez większość radnych zaniedbywane. Ale za spotkania z wyborcami, ich informowanie o stanie Miasta i konsultowanie z nimi spraw ich dotyczących, nie przysługuje żadna dieta.

Diety samorządowców zawsze budzą emocje i wydają się za duże, choć równocześnie oczekuje się od nich niemal codziennego działania dla miasta. Formalnie dieta to rekompensata za „utracone zarobki” za czas spędzony na komisjach i sesjach bądź wydatki np. na przejazdy, ekspertyzy, itp. Gdyby pracowali „społecznie”, właściwie dokładaliby do swojej działalności. Można rozważać dodatkowo rozliczanie radnych za złożone interpelacje czy wnioski, spotkania z mieszkańcami na dyżurach lub w terenie. Ważniejsza jednak niż sama wysokość diety jest społeczna kontrola, jak faktycznie radni i radne wykonują swój mandat i czy podczas kadencji są równie aktywni, co w okresie kampanii wyborczej – tłumaczy Adrian Skoczylas, politolog i prezes Stowarzyszenia EZG.

A co Wy sądzicie o pracy naszych radnych? Czy uważacie, że diety, które pobierają, uczciwie się im należą? Potraficie wymienić nazwiska radnych ze swojego okręgu? Czekamy na Wasze opinie.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Najlepsze i unikalne treści ze Zgierza i okolicy

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama