Mimo że sunia trafiła w ręce osób, które zrobiły wszystko, aby uratować jej życie, ta historia nie ma happy endu.
Po pogryzieniu nikt jej nie pomógł. Kiedy trafiła do Arkadii było już za późno
Niewiele wiadomo o historii tego psiaka. Jak powiedziała nam Agnieszka Kacperska, prezes Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt „Arkadia” w Głownie, czworonóg wystraszony hukiem petard, najprawdopodobniej uciekł z miejsca, w którym mieszkał i schował się na posesji u ludzi, którzy poinformowali ich o zdarzeniu. Zwierzę bardzo cierpiało i było przestraszone. Kiedy w Nowy Rok sunia trafiła do przytuliska w Głownie, pracujący tam ludzie, byli przerażeni. Na początku uważali, że ktoś dla zabawy włożył jej do odbytu petardę, ponieważ miała to miejsce oraz srom rozerwany.
Wyła z bólu i była bardzo roztrzęsiona. Ból, jaki musiała odczuwać był niewyobrażalny! Natychmiast trafiła do kliniki całodobowej, w której udzielono jej pomocy. Po wygoleniu i oczyszczeniu ran było widać, jak rozległe są obrażenia. Skóra wokół odbytu była poparzona. Przez rany widać było mięśnie, które również zostały spalone. Srom także został rozerwany. Do tego liczne mniejsze rany na ciele. Dawno nie widzieliśmy takiego bestialstwa!
My jednak nie chcieliśmy się poddać, postanowiliśmy zawalczyć o jej życie. Pojechaliśmy więc do innej klinki
Kał z niej wypływał, a martwica objęła skórę i mięśnie. Żeby usunąć martwe tkanki trzeba byłoby skazać ją na jeszcze większe cierpienie. Żadne środki przeciwbólowe nie działały. Istniało ogromne prawdopodobieństwo, że skutkiem operacji byłaby posocznica. Podczas badania była na najsilniejszych lekach przeciwbólowych, a mimo to wyła z bólu. Zgodnie z sugestią wszystkich lekarzy, którzy badali sunię, podjęliśmy decyzję o eutanazji. Walczymy do końca o każdą istotę, jednak żadne zwierzę nie zasługuje na odczuwanie takiego bólu, gdy rokowania są beznadziejne
Pracowity Nowy Rok. Jak można wspomóc obrońców zwierząt?
Nie wiadomo, czy ktoś rzucił w niego petardą, czy on sam chciał ją aportować, efekt był jednak taki, że psu rozerwało łapę. Pomimo szybkiej interwencji, nie udało się go uratować. Podczas intubacji doszło do powikłań, nic nie można było zrobić.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.